czwartek, 22 września 2022

Uzdrawiajcie swoje życie

Wiele osób zastanawia się nad tym co jest najcenniejsze w życiu. Dla każdego człowieka najcenniejsze będzie coś innego. Dla kogoś najważniejsza będzie miłość, dla drugiej osoby zdrowie będzie wartością nadrzędną, zaś dla innego człowieka najbardziej cenne będą pieniądze. Z tego co zauważyłam w ciągu całego mojego życia to najcenniejsze jest to co rzadkie. A mianowicie... jeśli nie mamy zdrowia to bardzo jego pragniemy, jak jesteśmy sami i samotni to z całego serca chcemy zaznać miłości, a gdy jesteśmy na skraju bankructwa to śnią nam się dolary spadające z nieba. Coś rzadkiego jest po prostu czymś cennym. Niestety rzadko w życiu bywa (to też zauważyłam), że zdrowie, miłość i pieniądze idą ze sobą w tercecie. Zazwyczaj jest tak, że albo jest zdrowie i miłość a pieniędzy brak, albo pieniądze i zdrowie są na najwyższym poziomie a miłość (?) kto ją tam widział. Takie jest po prostu życie, jednemu zabierze, drugiemu da. I nie ma co narzekać na pecha, na Los, na Boga. Nie tylko Ty zbłądzony wędrowcu masz tego przysłowiowego "pecha", ponieważ z takimi problemami mierzą się tysiące, a nawet miliony osób. 





Najważniejsze jest też to, aby zacząć uzdrawiać swoje życie, które szwankuje przez nasze wybory i zachowania. Jeśli wkurwia Cię szefowa to zmień pracę, a jak jesteś w sytuacji podbramkowej i musisz kolokwialnie mówiąc ciągnąć tę robotę to zmień nastawienie do pracy i uzbrój się w anielską cierpliwość. Jeśli masz nałogi i chcesz wyjść z tego to wstań, umyj twarz zimną wodą i poszukaj pomocy. Zawsze jest tak, że ktoś pomoże. I oczywiście znajdą się osoby, które powiedzą - NO WIESZ, ŁATWO CI MÓWIĆ, BO (coś tam coś tam) 😈😅😆. Wiadomo, zawsze łatwiej dawać rady innym niż samemu z nich korzystać, ale jeśli mnie coś nie pasuje to zmieniam to jeśli mogę coś zmienić i chcę. Jeżeli wiem, że na coś wpływu nie mam to muszę się chcąc nie chcąc z tym pogodzić i coś zaakceptować. Problem jest w tym, że ludzie nie chcą akceptować siebie, innych i słowa NIE. 


W moim życiu poznałam różnych ludzi i nie wszyscy mi pasowali, choć uważam, że życie postawiło na mojej drodze wiele wartościowych osób, które stały się dla mnie bardzo ważne, niekiedy nawet najważniejsze. Bywało tak, że tkwiłam w relacjach, które ciągnęły mnie w dół, dołowały, sprawiały, że byłam zjedzona z energii. Po pewnym czasie widziałam co się święci i dla własnego zdrowia i komfortu psychicznego rezygnowałam ze znajomości i relacji, ponieważ dla mnie to co czuję i jak się czuję ma wartość kluczową. Było też tak, że zależało mi na przyjaźni bądź jakimś facecie, więc starałam się naprawić to co mogę, ale jeśli nie widziałam, że dana osoba sama siebie nie zamierza "polepszyć" to po prostu zawijałam się i utleniałam się jak zmywacz do paznokci w powietrzu. Nadal mam tak, że gdy widzę w osobie potencjał to nie zamierzam kończyć relacji. Inaczej sprawa ma się, kiedy to ktoś widzi winę w każdym, ale nie w sobie. Nawet jeśli rozstanie boli, a jest konieczne to nie analizuję tego tylko DO WIDZENIA. I życzę Wam wszystkim takiej samoświadomości, tego abyście nie bali się odejść od ludzi, sytuacji, miejsc, które ciągną Was w dół. Nie traćcie czasu na analizy, rozkładanie rzeczy na czynniki pierwsze. Fajnie zrobić takie plusy i minusy na kartce, przemyśleć swoje błędy i zachowania osoby, która Wam ciąży i tyle. Jeśli ktoś Was mentalnie "rucha" to miejcie do siebie szacunek i odejdźcie. W swoim życiu poznałam naprawdę barrrrdzooooooooooo dużo osób i mogę powiedzieć Wam tyle, że nie męczcie się z konwenansami, bo to serio nie wypali. Jak macie ochotę odejść, albo ktoś Was irytuje to po prostu odejdźcie, trzaśnijcie drzwiami i jeżeli macie ochotę milczeć, bo brak Wam słów to zróbcie to co sprawi, że Wy się dobrze poczujecie. Czy to egoizm? Nie, to mądrość. Jeżeli taplacie się w błocie, które wytworzyła wokół Was jakaś osoba i pozwalacie sobie dalej pływać w tym błocie, to po co narzekacie, że jest źle? W błocie będzie błotowato, jak w gównie gównianie. Nie dziwota! Pamiętacie zapewne jak przyjaźniłam się z Magdaleną. Nasza przyjaźń trwała prawie 4 lata. Po jednej rozmowie telefonicznej odłożyłam telefon, zablokowałam ją wszędzie, wyciągnęłam kartę SIM, którą następnie przecięłam i wyrzuciłam. I koniec. Ktoś pomyśli teraz - O BOSHE JAK DRASTYCZNIE, JAKA SUKA. No i? Załóż moje buty i obejrzyj seans z tamtego wieczora, z 4 lat przyjaźni, wtedy oceń. Czasem jest tak, że jeżeli do kogoś nie dociera co mówimy to nie mamy wyboru. Drastyczne sytuacje wymagają drastycznych środków. Czy tęsknię za nią? Oczywiście. Minęły 4 lata, ale często ją wspominam i nasze najlepsze chwile. Mam z nią wiele pięknych wspomnień i o tym nigdy nie zapomnę, naprawdę była dla mnie ważną osobą w moim życiu i mam nadzieję, że ona o tym też wie i pamięta. Niekiedy ludzie uwielbiają się, kochają, ale nie mogą być razem. Bywa tak, niestety. 






Uzdrawiajcie swoje życie, bo macie je tylko jedno.


Tymczasem. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz