Jest już 01:35 i nie czuję się najlepiej, bo serio mnie coś rozbiera... i nie jest to James Bond. Boli mnie gardło, mam zieloną wydzielinę z nosa (infekcja!!!) i mam kłopot z przełykaniem. Normalnie, mam dosyć! 😡😖😢 Co prawda w tym tygodniu będę pracować jedynie 2 dni, ale jakby nie było to moja dniówka jest 12-godzinna, więc jest to obciążenie dla organizmu. W tym roku jestem non stop chora, ciągle mnie coś bierze, łapie mnie infekcja za infekcją. Pociesza mnie jedynie to, że udaje mi się zdrowieć bez leków. Nie faszeruję się niczym tylko po prostu pozwalam dojść mojemu organizmowi samemu do zdrowia. I jakoś mi się to udaje. Jedynym moim lekarstwem jest mięta, rumianek, jakieś tabletki do ssania na gardło i w razie potrzeby syrop prawoślazowy. I tyle.
poniedziałek, 27 października 2025
Czuję się jakoś niewyraźnie... :(
Miło już było........(*&@#%#&*)!!!
Muszę powiedzieć, że już dawno nie zostałam tak wkurwiona, tak zdołowana i tak wyprowadzona z równowagi jak w sobotę. To było po prostu istne apogeum i mimo niedzieli wcale sobie nie odpoczęłam po sobocie. Nooo kurwa... ja pierdoleee.
Przyszłam sobie zadowolona do pracy w cekinowej, złotej bluzce z myślą o nowej wystawce na tematycznym stoliku, na którym to mamy różne błyszczące, cekinowe, cyrkoniowe, brokatowe dodatki. A tak serio to mogłabym mieć to w piździe i w ogóle się nie starać. No, ale przyszłam i miałam zacny nastrój, mimo iż mam podwyższoną temperaturę, bo kolejny klient zaraził mnie jakimś katarem, kaszlem, czy Bóg wie kurwa czym. Nagminnie przychodzą ludzie, którzy są chorzy i najczęściej są to Ukraińcy. Zamiast walczyć o swój kraj na Ukrainie to tylko seksy mają w głowie i zachrzaniają do sex shopu. No, ale mniejsza z tym. Także miałam w sobotę fajny nastrój, mimo chujowego samopoczucia obdarzałam innych ludzi jak najbardziej pozytywną energią. Wszystko było pięknie ładnie gdzieś do godziny 18:00, póki nie przyjechał główny prezes tego burdelu. Już jak przekroczył próg sex shopu czułam, że ma bardzo zły nastrój i pewnie znajdzie sobie coś o co będzie mógł się przyczepić. I oczywiście znalazł, złe cukierki szefowa kupiła, złe ściereczki do kurzu mamy, źle leżą świstki z wydrukowanych transakcji, zła szuflada, złe to, złe tamto. Jeszcze tylko czekałam, aby usłyszeć, że i ja jestem jakaś zła i w ogóle. Po tej wizycie miałam istny huragan, bo ja pracuję na spokojnie i dokładnie, a prezes lubi jak ludzie biegają za nim jak chłopcy do posyłki. Przynajmniej nie jak chłopcy do bicia. To jakiś pozytyw. Ech... wkurwiłam się, ponieważ zawsze wszystko robię jak najlepiej umiem, jestem dokładna i klienci mnie uwielbiają - co sami zresztą mi mówią. Doceniają to, że daję im wytchnienie, a nie chodzę noga w nogę jak pies za nimi. Oddałam wiele siebie dla tego miejsca, w którym pracuję, a że lubię być najlepsza to zawsze staram się jak mogę, ale tylko staram się dla siebie i dla moich klientów, którym chcę pokazać jak wygląda profesjonalizm w tym fachu. I szczerze? Nie mogę sobie nic zarzucić, ponieważ mimo różnych problemów zdrowotnych, z którymi się zmagam zawsze jestem na czas (nie miałam ani jednego spóźnienia), zawsze wyglądam jakbym szła na galę i daję z siebie więcej niż powinnam za te psie pieniądze. I cóż... pracuję w tym miejscu 9 miesiąc, a zazwyczaj przeciętny pracownik jest tam przez 3 miesiące, a potem wylatuje na zbity pysk, bo tam nie mają problemu, aby kogoś wyrzucić ooo tak po prostu. Także... chyba byłam coś warta w tej pracy, a teraz nagle... coś nie tak. Niestety po sobocie dało się odczuć złą atmosferę i mam taki niesmak, że myślę, iż dziwka po zrobieniu loda z połykiem, aż tak się źle nie czuje jak ja po takim zimnym potraktowaniu.
czwartek, 23 października 2025
Śmierć Konfidentom!
Lojalność dla mnie jest najważniejszą rzeczą w życiu, która jest mega ważna dla mnie w przyjaźni, w miłości i w rodzinie. Generalnie w relacji LOJALNOŚĆ to dla mnie po prostu rzecz święta. Jeżeli ktoś z bliskich mi osób łamie zasadę lojalności to po prostu w moich oczach jest po prostu zerem. Niestety, ale ja kieruję się w życiu różnymi zasadami i po prostu pewne kwestie mają dla mnie ogromne znaczenie. Jedną z nich jest bycie lojalną osobą. Dajmy na to, że przyjaźnię się z kim od iluś tam lat i ktoś powierzy mi swoją tajemnicę, ale przyjaźń pewnego dnia się kończy i... . I to proste jak schemat cepa - tajemnicę zabieram do grobu ze sobą. Taką już jestem osobą i nie lubię prać brudów z innymi osobami, ponieważ uważam to za infantylne i totalnie pozbawione klasy zachowanie. Wiadomo, że jestem człowiekiem i pewne sytuacje umieją mnie wkurwić, ale... podejmuję decyzję jak już się uspokoję, ponieważ nerwy są najgorszym doradcą człowieka. Bardzo często gdy jestem tak maksymalnie wkurwiona na kogoś to wolę milczeć dłuższy czas i na spokojnie sobie to wszystko ułożyć w głowie. W głowie, sama ze sobą. Nie potrzebuję złotych rad, pogadanek przez kilka tygodni, bo uważam to za stratę czasu. Wolę w tym czasie się wyciszyć i na spokojnie rozważyć wszystko sama ze sobą. Tak już mam i tyle.
Ostatnio miałam bardzo nieprzyjemną sytuację, ponieważ osoba może i miała dobre intencje, ale na dobrych intencjach to i piekło jest wybrukowane. Noooo i tak miała dobre intencje, że totalnie obcej osobie dla mnie pokazała moje zdjęcie (aby ten ktoś wiedział o kogo chodzi) i opowiedziała moją sytuację, z którą totalnie nie zamierzałam się z nikim dzielić. No po prostu jest to moja prywatna sprawa, bardzo prywatna i nie życzyłam sobie, aby to tak sobie "latało" po obcych dla mnie ludziach. No, ale cóż... doskonale wiem, że po tej osobie to za wiele się spodziewać nie można, ale to już było po prostu przegięcie pały. DOSŁOWNIE! Także zostałam "zjechana" od góry do dołu za... za nic oczywiście. Bo tak to właśnie jest, że jak ludzie nie mają własnego życia to wpierdalają się w cudze. Oczywiście było mi przykro, byłam wkurwiona, zirytowana, ale tak naprawdę to najbardziej wkurwiona, bo skoro z tą osobą się nie dzieliłam tą sprawą to chyba oczywiste jest, że nie życzę sobie na ten temat gadek. Nooo, ale w życiu to sobie można życzyć... . Także, mam takie obrzydzenie do tej osoby, że nie mogę ani o niej słyszeć, ani na nią patrzeć (na szczęście nie muszę), ani o niej rozmawiać. Po prostu totalne obrzydzenie.
Jestem całkowicie i nieodwołalnie zarobiona... :(
Dzień dobry Wszystkim cierpliwym, którzy spokojnie czekali na nowy post. Wiem, wiem... długo mnie nie było, ale to dlatego, że dużo pracuję i mam inne obowiązki, MASĘ OBOWIĄZKÓW. Na życie prywatne mam niewiele czasu, ale to za jakiś tydzień się zmieni, ponieważ czeka mnie coś nowego, pewna zmiana, o której niebawem się dowiecie. Także, na spokojnie Kochani, bo tylko spokój może nas wszystkich uratować.
Pracuję sobie na spokojnie cały czas w sex shopie i lubię moją pracę, bo spełniam się w niej, poznałam mnóstwo ciekawych i mniej ciekawych osób, mam wiele intrygujących doświadczeń, multum komplementów i jeszcze więcej zabawnych historii na koncie. Praca w sex shopie to bez wątpienia niesamowite doświadczenie życiowe, które zostanie ze mną i w moich wspomnieniach na zawsze. Cieszę się, że dostałam taką możliwość, aby być częścią tego ekskluzywnego sex shopu. Mega jestem Losowi wdzięczna! 💫🙌
poniedziałek, 13 października 2025
Nie otwieram drzwi, które powinny być zamknięte - w horrorach tak jest
Powiem Wam, że mimo iż jestem osobą, która jest bardzo elastyczna i pełna zrozumienia dla innych to mam wiele zasad, których się trzymam i ich nie łamię. Zawsze podobał mi się kodeks rycerski, etykieta i zasady moralne. Uważam, że to ułatwia życie i czyni z człowieka istotę szlachetną, a nie przeciętnego zwierza Kowalskiego. Jeśli podejmę się jakiegoś działania to zazwyczaj doprowadzam go do końca. Jeśli coś obiecam to dotrzymuję słowa. Jeśli mam coś w dupie, to zazwyczaj już to tam pozostaje.
Ostatnio ktoś powiedział mi, że najłatwiejsze sposoby są najlepsze. Nie trzeba kombinować, wystarczy proste działanie i tyle. Ważne, aby to działanie było skuteczne. Ludzie zdecydowanie za często sami wszystko komplikują, a życie tak naprawdę jest proste jak schemat cepa. To tak samo jak z odchudzaniem. Ludzie na forach pytają jak schudnąć, jaka jest najlepsza dieta, co robić i jak. A wystarczy deficyt i ruch. Wszyscy sobie tak wszystko komplikują, że jest to po prostu mała głowa. Zamiast myśleć, rozmyślać, analizować, rozkładać na czynniki pierwsze wystarczy przemyśleć sprawę, działać i tyle. Jak nie wyjdzie to spróbować raz jeszcze. Nie poddawać się, po prostu robić.
piątek, 10 października 2025
Czerwiec & Lipiec 2025 oczami MotorOLI, czyli... meksykańskie polędwiczki, jedzonko to życie oraz spacerki po Łodzi (tylko 13 zdjęć!!!)
Dobry wieczór Kochani! ✋ W końcu przychodzę do Was z relacją w zdjęciach z czerwca i lipca tego roku. Podczas tych miesięcy sporo pracowałam i robiłam niewiele zdjęć, ale coś tam dzisiaj dla Was przygotowałam, więc zapraszam do dzisiejszej lektury.
wtorek, 7 października 2025
JESIENIARA pełną gębą
Październik to jeden z moich ulubionych miesięcy i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Uwielbiam ten okres kiedy pada deszcz całymi dniami, jest mgliście, chłodno (w końcu!) i w sklepach jest mnóstwo różnych halloweenowych dekoracji. To po prostu raj na ziemi dla mnie. Październiku trwaj! 😃💫
niedziela, 5 października 2025
Rok 2025 dobiega małymi kroczkami końca...
Dobry wieczór Wszystkim! 👋😘😘😘
Mamy już początek października, a to znaczy tylko jedno - ROK 2025 DOBIEGA MAŁYMI KROCZKAMI KOŃCA. Bardzo mnie to cieszy, bo jest to rok trudny, ale niepozbawiony pozytywnych chwil. Niemniej wydarzyło się tyle i takie rzeczy, że wiele osób by mi po prostu w to nie uwierzyło. W to co miało w tym roku miejsce w moim życiu. No way! 😎
czwartek, 2 października 2025
To był pozytywny dzień, choć niepozbawiony bólu i cierpienia...
Dobry wieczór! 😘
Jestem po kolejnych 12h pracy i po prostu padam na twarz i cycki. Nie powiem, że był to zły dzień, bo nie był. Wraz z 1 października weszłam w nowy miesiąc z bardzo pozytywnym nastawieniem i świeżą energią do działania. Tak jak sobie zaplanowałam wzięłam szybką oczyszczającą kąpiel, szybko poszłam spać i szybko zasnęłam. Spałam 6 godzin z hakiem, ale dobre i to. Byłam jak zawsze na czas w pracy i wcale nie popsuły mi nastroju w tramwaju dwie czarnowłose patuski, które coś na mnie wskazały. Generalnie mam to w rzyci i tyle. Dzisiaj w sex shopie nie działo się po prostu NIC. Miałam jedynie 4 klientów, więc tak naprawdę 10h miałam dla siebie, więc wynajdowałam sobie zajęcia. Cieszę się, że pan prezes kazał posty na Facebooku udostępniać to chociaż chwilę się czymś zajęłam. Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że pobolewa mnie głowa i dodatkowo kręciło mi się w głowie. Po tylu godzinach przy komputerze tak mi się na fotelu zakręciło, że myślałam iż za moment upadnę. Zdenerwowałam się tym, bo już miałam mroczki przed oczami. Ech... nie wiem kto by mi pomógł skoro miałam dzisiaj tak niewielu klientów. Byłoby wtedy naprawdę kiepsko. Na szczęście nic mi się nie stało i wytrzymałam z bólem głowy i jej zawrotami przez 12h. Wyszłam z pracy punkt 22:00 i powędrowałam na tramwaj.
10 minut później zadzwonił do mnie mój brat i zapytał się gdzie jestem. Powiedziałam, że zbliżam się na przystanek tramwajowy. Powiedział mi, że jest w pobliżu i mam się pośpieszyć, bo za 5 minut będzie tramwaj. Zrobiło mi się tak na sercu cieplej i na duszy, że Wojtek chce razem ze mną wracać do domu. Wiele osób tego nie zrozumie co ja poczułam, bo każdy ma zupełnie inne relacje w życiu, inne wspomnienia, przeżycia i problemy. Dla mnie to było bardzo symboliczne i takie "przytulne" uczucie na sercu. Miło mi się bardzo zrobiło! 💕
W ogóle mam Wam tyle do opowiedzenia, że chyba zrobię w weekend pogaduszkowy post i wszystko Wam streszczę, bo naprawdę tyle się ostatnio wydarzyło, że muszę o tym napisać.
Tak na marginesie to meeeeega stęskniłam się za częstymi postami na Myślach Kobiety Wyzwolonej i staram się to ulepszyć i mimo, że jestem w chuj zmęczona to jednak otworzyłam laptopa i postanowiłam dla nas coś naskrobać na stronicach mojego bloga. Mam nadzieję, że jesteście kontent z tego powodu, bo ja bardzo.
Na koniec coś smutnego. Dzisiaj Dagmara powiadomiła na swoim Instagramie o śmierci Dżejka 😢. Bardzo mi się smutno zrobiło z tego powodu, bo mimo iż przestali się przyjaźnić i doszło między nimi do spięć to byli kiedyś przyjaciółmi na dobre i na złe. A poza tym Dagmara tym postem na Insta pokazała, że była prawdziwą przyjaciółką i zawsze wspomina swoich byłych przyjaciół pozytywnie. Klasa! Po prostu klasa i dobre serducho! 💗
Oby Ci Dżejk ziemia lekką była! ❤🙏😥😓😢
PS Śpieszmy się kochać ludzi. Tak szybko odchodzą.
Tymczasem.
środa, 1 października 2025
Październiku nie zawiedź mnie! :D
Jest już po północy i zbieram się powoli spać. Czeka mnie jeszcze szybka kąpiel dla czystości, a nie zaś dla przyjemności. Już nawet nie czuję, że rymuję! 😆 - mam tak z przemęczenia psychicznego i fizycznego. Mój pokój wywietrzyłam do snu i zostawiłam okno na rozszczelnienie, aby mieć więcej tlenu i przyjemnego chłodu do snu. Bo jak pamiętacie z innych moich postów - CHŁÓD TO MŁODOŚĆ!!! Zanim pójdę do wanny to zmyję swój sexshopowy makijaż (solidna tapeciara ze mnie, ale chuj z tym 😆😆😆 - żebym ja miała tylko takie problemy w życiu xD). A jak już się wykąpię to nie zamierzam suszyć włosów, bo aktualnie szkoda mi na to czasu. Wolę się wyspać. Wyspać... powiedzmy, że względnie wyspać. Nie pamiętam kiedy byłam wyspana, bo nie do końca dobrze sypiam i przede wszystkim za krótko. Wy nawet nie wiecie jak strasznie jestem zmęczona 😞. No cóż... mniejsza z tym. Nie chcę tracić czasu, więc kończę dzisiejszy krótki pościk (dosłownie POŚCIK) i idę na szybkie myju myju, aby jak najszybciej wskoczyć do łóżka i oddać się w ramiona Morfeusza.
Dobranoc moi Kochani! 😘😘😘 Samych kolorowych i przyjemnych snów dla Was i dla mnie! 👋😘😇
niedziela, 28 września 2025
Pracowałam 5 dni z rzędu po 12h na dobę... WYKOŃCZYŁAM SIĘ, ALE... DAŁAM RADĘ!!!
Dobry wieczór moi Kochani (pisząc to za każdym razem słyszę głos Joanny Senyszyn xD) 😅😘😘😘. Wczoraj wróciłam do domu o 23.00 po 5 dniach pracy po 12h na dobę. Nie ukrywam, że... WYKOŃCZYŁAM SIĘ, ALE DAŁAM RADĘ!!! 💪😓😢😞 Wiem wiem, mam lekką pracę, ale pracowanie tyle dni po 12 godzin jest naprawdę wykańczające. Położyłam się wczoraj spać około 23.30 i wstałam dzisiaj o 13.30, czyli spałam 14h!!! 😨😨😨😬😬😬😵😵😵😫😫😫😲😲😲😱😱😱 Byłam po prostu nieprzytomna, przepracowana i tak senna, że to niewyobrażalne. Oczywiście wiem, że mam znaczny niedobór witaminy D, który staram się zniwelować suplementowaniem owej witaminy, ale to trochę potrwa. Czy jestem zmęczona? Tak! Czy dałam radę? Tak! Czy jestem dumna, że wytrzymałam? A JAK!!! 😏💪😎 I tu się doskonale wpisuje powiedzenie, że KTOŚ MUSI PRACOWAĆ, ABY KTOŚ MÓGŁ ODPOCZĄĆ. Moja szefowa (Kasiu pozdrawiam 😁) jest w Grecji, więc ja teraz mam sporą ilość dni do przepracowania. Niemniej wiem, że odpoczynek jej się przyda, bo robi tyle godzin w miesiącu, że jest to naprawdę godne podziwu. I szczerze... nie wiem jak ona daje radę tyle pracować. Wiadomo... pieniądze są najlepszą motywacją, ale jeszcze trzeba mieć zdrowie, którego ja niestety mam brak. Pewnie jesteście ciekawi czy ja gdzieś wyjeżdżam w tym roku. Nie, nie wyjeżdżam, bo mnie aktualnie na to nie stać, ani nie mam czasu, ani jakoś specjalnie ochoty. Nie myślę o tym, bo jestem zarobiona i spłukana. Tyle.
poniedziałek, 22 września 2025
Mój kot dostał zapalenie jelit przez alergię pokarmową... MAM KOTA ALERGIKA!!!
Dionizy od jakichś 10 dni nie czuł się zbyt komfortowo, bo był osowiały, nie miał ochoty na zabawę i strasznie dużo wokalizował. Było to niepokojące. Od trzech dni stracił apetyt i zaczął wymiotować treścią pokarmową z domieszką krwi. Taki objaw jest oznaką tylko jednego - NALEŻY JAK NAJSZYBCIEJ UDAĆ SIĘ Z KOTEM DO WETERYNARZA.
Moja mama wczoraj poszła z Dyziem do weterynarza, aby sprawdzić co się dzieje. Dionizy został przebadany, doktor zebrał od mamy wywiad na temat odżywiania, zachowania kota i objawów, które mama zauważyła w ostatnim czasie. Jak się okazało Dionizy ma alergię pokarmową i stąd takie objawy połączone ze świądem ciałka. Dostał trzy zastrzyki oraz lekarstwo do domu.
Także... mam kota alergika.
środa, 17 września 2025
Zakupy w PEPCO zawsze robią człowiekowi dobrze :)
Dzisiaj czułam się jak zombie, bo mam katar nie z tej ziemi i ból gardła. No i oczywiście takie uczucie rozbicia, którego nie znoszę przy moich infekcjach. Niemniej jakoś żyję, bo innego wyjścia w życiu tym po prostu nie mam. Muszę dawać radę, a żyję już ostatkami sił. Wstałam o 8:00, bo obudził mnie kot. Wokalizował strasznie i obawiam się, że jest chory, ponieważ ma ciepłe łapki, ciepłe uszka i ciepły nosek. Martwię się o niego, bo kocham bardzo mojego Dionizego. To po prostu Super Kot i zrobię wszystko, aby żył jak najdłużej. Jak jutro mu się nie poprawi to w piątek pojadę z nim do weterynarza. Jutro 12h pracuję, więc nie mam jak pojechać, a w mojej pracy coś takiego jak dzień wolnego niezbyt istnieje, bo... nawet nie miałby mnie kto zastąpić. Także poczekam do piątku i zobaczę jak Dyziu się poczuje. Jak już wstałam to spędziłam czas z kotem na obserwacji i mizianiu, a potem zażyłam witaminę D (biorę 5 tysięcy jednostek, bo mam znaczny niedobór) na olej lniany. Później zjadłam śniadanie i zebrałam się w sobie, aby się umalować, ubrać i wyjść z domu. Poszłam na pocztę i odebrałam zaległe awizo, potem poszłam do Rossmanna i kupiłam sobie żel pod prysznic, pastę do zębów, herbatę różaną z francuską wanilią oraz peeling eksfoliujący (jak się mylę to mnie poprawcie) do twarzy. Potem poszłam do Grota, Wierzejki, Putki, Żabki i do Pepco. W tym ostatnim kupiłam jesienno-halloweenowe światełka i 3 jesienne kubki. Musiałam sobie poprawić nastrój. Jak wróciłam to rozebrałam się i przebrałam w domowe ciuchy, aby było mi wygodniej. Niestety słabo się czułam, bo tak coś mnie rozebrała choroba, że pocę się niemiłosiernie i jestem słaba. Choć... jak zawsze po mnie choroby nie widać. Niby to dobrze, a niby nie.
poniedziałek, 15 września 2025
Coś mnie rozbiera po zjedzeniu lodowatej galaretki truskawkowej...
Dzisiaj obudziłam się chora, a ja nie mogę teraz się rozchorować, bo przede mną maraton pracy. Wczoraj późnym wieczorem zjadłam bardzo zimną galaretkę truskawkową i to w takiej pokaźnej porcji, no a dzisiaj obudziłam się z rozgrzaną twarzą i strasznym bólem gardła. No cóż... do szczęścia jeszcze brakuje mi tylko, aby się teraz rozchorować. No, ja już po prostu nie mam siły.
Jak się u mnie zaczyna zazwyczaj przeziębienie?
Zmęczenie, nudności, jeszcze większy brak energii niż normalnie, problemy z przełykaniem.
Nic na to niestety nie poradzę. Dzisiaj postanowiłam też zrobić porządki w moim pokoju oraz porządki z moją papierologią, a mam tego po prostu od zatrzęsienia. Ja już się w tym wszystkim po prostu gubię i nie mam na to wszystko ani siły ani ochoty. Chciałabym zasnąć na trzy lata i obudzić się w lepszym świecie, w lepszym czasie, bez problemów i bez stresu. Nie mam siły.
Miłego tygodnia dla Was
niedziela, 14 września 2025
Dwa wolne dni minęły mi jak z bicza strzelił :(
Dobry wieczór Kochani! 👋 Dwa dni (sobota i niedziela) minęły mi jak z bicza strzelił. Ledwo zaczęły mi się wolne dni, a pozostał mi tylko jeszcze jeden. Szybko ten czas mija. Znowu odczuwam jakieś przyśpieszenie, niewytłumaczalne przyśpieszenie. Już jesteśmy w połowie września, za chwilę Halloween, Wszystkich Świętych, Zaduszki, Święta Bożego Narodzenia i od nowa Polska Ludowa. Nooo, ale może i lepiej, że ten rok się kończy, bo to bardzo trudny i wymagający rok, który bardzo mnie zmęczył i psychicznie poturbował.
Czy Ukraina chciała Polskę włączyć do wojny? ...
Chyba każdy słyszał o tym, że rosyjskie drony zostały zestrzelone przez nasze wojsko, ponieważ została naruszona nasza (polska) przestrzeń powietrzna. Paradoks chciał, że kilka dni temu chciałam porozmawiać z kilkoma osobami na temat sytuacji na Ukrainie, ale... no cóż, nie z każdym można rozmawiać, bo nie wszyscy są otwarci na merytoryczną rozmowę. Poza tym wiele osób zbyt trzyma się poprawności politycznej. Natomiast ja lubię mówić tak jak jest. A jest źle!
Szczerze powiedziawszy w ogóle nie jestem zaskoczona tą sytuacją z dronami, ponieważ uważam, że wojna z Rosją wisi na włosku. Być może się mylę, być może nie, ale zawsze lepiej dmuchać na zimne i być przygotowanym w razie eskalacji konfliktu. Wiele osób mówi, że sytuacja z dronami nad polskim niebem to prowokacja, aby Polska włączyła się do wojny. Że niby Putin prowokuje Polskę? Ech... nadal połowa Polaków nie rozumie i nie szanuje wiedzy politycznej Prezydenta Federacji Rosyjskiej. Putin to doskonały strateg, który nie jest na tyle głupi, aby walczyć z całym NATO. Natomiast uważam, że najbardziej to właśnie Ukrainie zależy na tym, aby włączyć Polskę do wojny. Zauważcie, że sytuacja z dronami miała miejsce kilka dni po tym ja Prezydent Polski Karol Nawrocki ogłosił, że nie będzie wspierać Ukraińców, którzy nie będą pracować w Polsce. Dodatkowo mieliśmy już sytuację, w której jakaś rakieta (?) spadła koło granicy polsko-ukraińskiej i wszyscy zastanawiali się czy to już Rosja nas atakuje. Jak się potem okazało nikt nas nie zaatakował. Komu tak naprawdę zależy, aby Polska też wcielona została do tej wojny, która trwa już od kilku lat? Ja mam bardzo mieszane odczucia i obawiam się, że Zełenski cały czas chce od nas więcej i więcej i więcej. Za mało broni daliśmy, za mało pieniędzy oferowaliśmy, za mało schronienia oddaliśmy? Nooooo, nie sądzę. Zero wdzięczności... bardzo przykre i rozczarowujące zachowanie.
A co Wy myślicie o tej sytuacji z dronami i o zachowaniu Prezydenta Ukrainy? Bardzo jestem ciekawa Waszego zdania, którym możecie się podzielić w komentarzach pod moim postem.
Od dobrych kilku miesięcy na ścianie jednego budynku w Łodzi widnieje pewien napis, który pokażę Wam na zdjęciu poniżej. Patrz poniżej 👇
sobota, 13 września 2025
Dwie rozmowy w pracy przywróciły mi wiarę w ludzi :)
Nie spodziewałam się, nie oczekiwałam, nie myślałam i... ZOSTAŁAM ZASKOCZONA. A jak wiecie bądź nie, ale mnie zaskoczyć jest naprawdę trudno. I to jeszcze zaskoczyć pozytywnie to naprawdę graniczy to z jakimś niewyobrażalnym cudem. Cudem wielkości Mazur albo Tadź Mahal. Naprawdę, jestem w szoku, ale tak bardzo pozytywnym, że prawie się wzruszyłam po drugiej rozmowie. I tak, CZUJĘ SIĘ DOCENIONA! Zostałam nazwana wartościowym człowiekiem przez kobietę, po której w życiu bym się nie spodziewała tak miłych słów, słów uznania co do mojej osoby i mojej pracy. W ogóle usłyszeć coś takiego od zodiakalnego Barana to naprawdę sukces. Zrobiło mi się naprawdę miło i... moja praca, mój wysiłek w końcu został zauważony. Jest to niesamowite uczucie, naprawdę! 😢💖
Myślałam na początku mojej pracy, że jestem dla większości niewidzialna, niepotrzebna i tak naprawdę przezroczysta. Nikt do mnie nie dzwonił, nikt się nie czepiał, nikt też nie chwalił. A jednak wszyscy widzieli i dostrzegali moją pracę i moje starania. Niesamowicie się czuję i nie ma nic lepszego niż czuć, że jest się potrzebnym, wartościowym i docenianym przez szefostwo. Dziękuję! 😀😘😘😘


























