czwartek, 26 czerwca 2025

Marzec 2025 oczami MotorOLI, czyli... mrożone mango, wielkanocne dekoracje, najpiękniejsza parasolka ever, słomki-peniski, pikantna literatura i... smak Afryki (15 foteczek!!!)

Dzień dobry w ten piękny, ciepły czerwcowy dzień ✋😀😘😇😇😇! 

Dzisiaj przyszła pora na kolejną relację w zdjęciach. Tym razem biorę na tapet marzec tego roku.

Zapraszam do dzisiejszej lektury 😏💪😇😇😇.









Aktualnie moja długość i gęstość włosów prezentuje się tak. I tutaj możecie zobaczyć naturalną fakturę moich włosów - tak mam falowane włosy, ale tego nie znoszę, więc usilnie całe życie prostowałam, a nie robię już tego od ponad 3 lat. Kolor od góry mam naturalny, a końcówki rozjaśnione na miodowy blond. 

Ten cudowny wielbłądzi płaszczyk jest od mojej dentystki i czuję się w nim fenomenalnie. Dziękuję 😘!!!




A tutaj z moją madre jakieś 29 lat temu. Zawsze kochałam wypady do ZOO. 




Mrożone mango jest w smaku cudowne i genialnie chłodzi podczas upałów. Nawet powiedziałabym, że chłodzi długotrwale. Ja już jadłam takie jakie widzicie na zdjęciu. Normalnie dało się gryźć, choć było lodowate. Super dla ochłody!!!




Tak zawsze prezentuje się mój koszyk wielkanocny. Jak Wam się podoba?



W sex shopie jedną z dekoracji wielkanocnych był taki zajączek. Urzekł mnie bardzo, bo uważam, że był po prostu soooooo cute 💕💟💟💟💟💟💟💟💟.




Takie dekoracje były w sex shopie. Dla mnie bardzo słodkie i mi się to bardzo podobało.





Tak była udekorowana Galeria Łódzka. Uważam, że naprawdę pięknie to wyglądało. 




To jest parasolka marki Rituals i jest naprawdę luksusowa. Zdjęcie nie odzwierciedla jej piękna i elitarności. Jest to naprawdę cudo. Kojarzy mi się z Japonią, z Gejszami i z filmem Wyznania Gejszy.




Słomki-peniski i życie staje się bardziej kolorowe 😂😅😅😅😅.




Ta fotografia idealnie obrazuje aspekt przyjaźni w moim życiu. Tak to dokładnie u mnie wygląda. 




Marzec był bardzo zimny, ale ja lubię takie temperatury, więc mnie odpowiada taka pogoda. Swoją drogą podoba mi się połączenie czerni z pomarańczowym. Ej! Zauważyliście, że na ulicach można spotkać bardzo niewiele osób noszących się na pomarańczowo? Przynajmniej w Polsce widzę taką tendencję, że ludzie ubierają się głównie na czarno i szaro. Po prostu na smutno. Czyżby Polska to był taki smutny i nieszczęśliwy kraj? A może tylko moja Łódź jest taka? Jak Wy to widzicie?




A tutaj po zjedzonych frytach i wypiciu Coli z Adamem. Frytki we dwoje zawsze smakują lepiej. 

No i paznokcie... POMARAŃCZOWE! Coś ostatnio wzięło mnie na oranżowe odcienie.



Adrian na lepszy dzień pożyczył mi książkę (pikantną!) i dał mi żelki. Słodko!!! Normalnie, aż dzień się stał lepszy. 

Dziękuję Adi! 😘😘😘




Jako, że uwielbiam chipsy od Crunchips CHAKALAKA to nie mogłam nie spróbować tej nowości. I tak, smakują jak chakalaka, ale z dużym dodatkiem orzeszków ziemnych. Dobre, ale drugi raz nie kupię. 




A to w moim pokoju równie słodkim jak ja 😆😆😆.  Tak! Uwielbiam pluszaki i mając 31 lat się wcale tego nie wstydzę, bo na tyle lat się w ogóle nie czuję. Damę z łasiczką też kocham i moje książki oraz słowniki również. 












Marzec tego roku był dobrym miesiącem, bardzo pracowitym i zajętym, ale dobrym. Było chłodno co też jest dla mnie na plus. To był naprawdę w porządku miesiąc i nie mogę na niego narzekać, bo byłabym niewdzięczna. 


A jaki dla Was był marzec 2025?






Buziaczki Kochani moi! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘



















wtorek, 24 czerwca 2025

Nie mam się z czego cieszyć...

Chciałoby się powiedzieć - DZIEŃ DOBRY, ale jak dla kogo to dobry. Dla mnie ostatnie dni są trudne i stresujące i to jeszcze nie z mojej winy. W pracy muszę być radosna, pomocna i zawsze happy, więc taka tam jestem, ale wewnętrznie po prostu umieram. Martwi mnie moja obecna sytuacja w życiu i wiem, że jeszcze bardzo długa i trudna droga przede mną. Gdyby Bóg istniał to chciałabym, aby zesłał mi cud, ponieważ tego bardzo potrzebuję. 









Mam mnóstwo nowych przemyśleń, mnóstwo dobrych rad i jeszcze więcej smutnych historii. Gdyby mi tylko czas pozwalał to bym pisała i pisała, a tak to ostatnimi czasy posty pojawiają się raz na jakiś czas. Niemniej postarałam się, aby w wolny dzień napisać aż 3 posty, więc mam nadzieję, że jesteście z tego powodu bardzo kontent, bo ja mega. 






A teraz muszę zadzwonić do mojego kumpla z pracy (z tego miejsca Adi bardzo serdecznie Cię pozdrawiam ✋) i o czymś ważnym porozmawiać. Mam nadzieję, że nic się nie stało, ale napisał mi, że pilna sprawa, więc muszę zatelefonować z telefonu mamy, bo u mnie mam zjebany głośnik i się dodzwonić do mnie nie można. Także czeka mnie za moment rozmowa, ale mam nadzieję, że się nie zdenerwuję, bo ostatnio i tak żyję w takich niewyobrażalnych stresach, że to jeden wielki szok i nieporozumienie. 




Trzymajcie się! 


niedziela, 22 czerwca 2025

Dionizy i ja - niepoprawna kociowertyczka

Co jak co, ale kot (szczególnie mój) poprawia mi nastrój najlepiej. Zdecydowanie należę do grona niepoprawnych kociowertyków, którzy żyją lepiej i spokojniej przy kocie. Tylko tyle i aż tyle do szczęścia wystarczy. 


Nie wiem jak Dionizy to robi, ale on wie kiedy czuję się źle, kiedy coś mnie boli, kiedy jestem załamana. On to po prostu wyczuwa i to jest po prostu niezwykłe.







Bardzo ciekawi mnie to ilu kociowertyków i kociowertyczek mnie czyta. Zostawcie po sobie ślad w komentarzu pisząc dużymi literami - KOCIOWERTYK.






Miłego popołudnia, buziaczki! 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋


Żyję w kraju absurdów, ale kocham ten kraj!

Czasem mnie diabeł kusi, aby zostawić Polskę i wyjechać stąd jak najdalej. 

Czasem mnie diabeł kusi, aby porzucić Łódź i zamieszkać w moim ukochanym Wrocławiu. 

Czasem mnie diabeł kusi, aby spełnić marzenie o wyjeździe na stałe do Meksyku.

Czasem mnie diabeł kusi, aby...














Żyję w Polsce 31 lat i mimo iż bywa różnie to lubię tu być. Miałam super (powiedziałabym nawet, że najlepsze!!!) dzieciństwo, mam piękne wspomnienia i już nie przeszkadza mi to, że żyję w kraju absurdów, bo kocham ten kraj. Nie wiem czy teraz byłabym w stanie zacząć całkiem nowe życie gdzieś indziej, na obczyźnie. Prawda jest taka, że wszędzie będzie się zawsze tym obcym. Wszędzie, tylko nie na swojej polskiej ziemi. Wiem, że należę do osób, które szybko się umieją przyzwyczaić do nowych warunków, nawet do tych niesprzyjających, ale... czy właśnie tego mi trzeba? Czasem już nie wiem co powinnam, czuję się ostatnimi czasy zagubiona, znudzona i bardzo ale to bardzo wewnętrznie przygaszona. Czuję jakby ktoś zgasił, coraz bardziej gasił moje wewnętrzne światło.


Żyję w kraju absurdów, bo ludzi nie stać na to, aby mieszkać samemu i się samemu utrzymać.

Żyję w kraju absurdów, bo babuszka z Biedronki idzie do więzienia za kradzież bułki i pasztetu, a Nowak za milionowe oszustwa żyje jak pączek w maśle na wolności.

Żyję w kraju absurdów, bo Polak Polakowi wilkiem.

Żyję w kraju absurdów, bo trzeba leczyć się prywatnie, gdyż na wizytę na NFZ czeka się czasem 2 lata.

Żyję w kraju absurdów, bo szybciej ktoś cię po ciemku zabije niż pomoże.

Żyję w kraju absurdów, bo gdy masz pieniądze możesz wszystko, nawet jeśli jesteś potworem. 




Polska to mój kraj, bo tu się urodziłam i tu się wychowałam. Choć płynie we mnie miłość do Meksyku, Hiszpanii, Holandii i innych miejsc to nie wiem czy byłabym w stanie żyć gdzieś indziej niż na mojej polskiej ziemi.



Już nic nie wiem.



Tymczasem. 

Po rękach mnie całował w sex shopie...

Mam na głowie mnóstwo problemów, ale w pracy choć na chwilę udaje mi się zapomnieć o nich. Dziadek powtarzał mi, że PRACA JEST DOBRA NA WSZYSTKO i miał 100% racji. 



Jak wiecie pracuję po 12h, to dużo, ale fizycznie mam bardzo lekką pracę, więc cieleśnie się nie męczę co jest dla mnie ogromnie ważne przy moich problemach zdrowotnych, z którymi się mierzę, a póki co nie mogę nic na to poradzić. W pracy udaje mi się choć na trochę zapomnieć o tych wszystkich rzeczach, które ma głowie i na swoich barkach, które przeciążone są walczeniem z tym wszystkim. W pracy też mam bardzo wiele miłych i zabawnych sytuacji, które po prostu pozwalają wrócić mojemu uśmiechowi na usta. Jedną z nich było poznanie takiego Kamila (facet koło 50... tak na oko XD), który zostawił mi do siebie swój numer telefonu i zawsze wita się ze mną i żegna poprzez pocałowanie mnie w dłoń. To taki facet starej daty, który kupuje w sex shopie u mnie gazetki porno z płytami i chwilę zagada o pogodzie. Taki niegroźny typek. Co prawda z twarzy wygląda dosyć psychopatycznie, z oczu też, no ale póki co jeszcze mnie nie zamordował. Choć z drugiej strony to taka sytuacja byłaby mi nawet na rękę, bo wtedy moje problemy by się skończyły 😅😆. Kamila w mojej pracy widziałam z trzy razy i od miesiąca się nie pojawił. Może w końcu sobie uświadomił, że moje serce należy do innego i nigdy nie będzie miał u mnie szansy? Mam nadzieję!








Kiedy w życiu osobistym, zdrowotnym czy też finansowym nie dzieje się dobrze to warto mieć pracę, która pozwala odganiać te życiowe demony. Bez tego byłoby bardzo trudno. 


Wiele osób uważa, że będąc uśmiechniętą osobą nie ma się problemów. To nieprawda, bo najsilniejsi ludzie, mimo ogromnym życiowych zawirowań nadal się uśmiechają. Niestety bardzo często tylko dlatego, aby nikt już nie pytał o te problemy. Czasem nie ma się ochoty po raz enty odpowiadać i tłumaczyć skoro człowiek ciągle uderza w ścianę i nie ma poczucia, że jest przez kogoś zrozumianym, ba! chociażby wysłuchanym. 






Tymczasem. 


czwartek, 19 czerwca 2025

Piątek Trzynastego 2025 z Dominiką na pizzy i Bubble Tea

Mam tak od lat, że zawsze świętuję Piątek Trzynastego, ponieważ lepiej mieć jakieś zabezpieczenie przed pechem 😅. I tak też było i tym razem! Po wielu miesiącach prób w końcu udało mi się umówić z Dominiką po latach na spotkanie. Ostatnio spotkałyśmy się zupełnie przypadkiem w tramwaju jak jechałyśmy do pracy. Pogadałyśmy dosłownie chwilę i stwierdziłyśmy, że fajnie usiąść jak człowiek i pogadać gdzieś o życiu. Umówiłyśmy się na pizzę i Bubble Tea w parku. Poszłyśmy do Da Grasso i spędziłyśmy tam jakieś 2h na pogaduszkach i szamce. Było w porządku, bardzo poprawnie, ale ok. W sumie pierwszy raz spotkałyśmy się na takie normalne spotkanie przy jedzeniu i piciu. Choć znamy się od lat to jakoś nie było okazji, czy też jakiejś sposobności na spędzenie ze sobą czasu. Po pizzy poszłyśmy na bardzo długi spacer aż do centrum handlowego na Gojawiczyńskiej. Po prostu byłam w szoku, że tak blisko mnie jest taki zespół różnych sklepów. Ba! sklepów, które lubię. Jednak człowiek zawsze dowie się czegoś nowego od nowej osoby. Byłam bardzo kontent widząc wszystkie sklepy, które lubię. W Hebe kupiłam przy okazji perfumy dla wuja na 48 urodziny, a w Kiku kupiłam ozdobną torebkę w czerni i złocie. Dominika kupiła za to w Empiku świecę i lakier do paznokci w Hebe. Zauważyłam, że ona też lubi brokat jak i ja, choć wiadomka, że królową brokatu jestem tylko i wyłącznie ja 😅😅😅, bo jak wiecie ja bym mogła się normalnie cała tym brokatem zasypać i nadal byłoby mi mało. 







Nie ma jak to robić sobie fotę przy Lidlu. Why not? 😅😆😂😅😆😂😅😆😂






Później wróciłyśmy taxi do domu i tyle. To było miłe popołudnie i miły wieczór. Dobrze mi chyba zrobiło takie spotkanie i generalnie w ogóle wyjście z domu do ludzi, bo ja tylko w tym roku pracuję i pracuję i pracuję. Generalnie ten rok upływa mi pod hasłem - PRACA. 

Pizza w Da Grasso może niespecjalnie mi smakowała, bo ja ubóstwiam tylko pizzę z Caprissa, ale była ok i tyle. Natomiast Bubble Tea bardzo dobra, wręcz pyszna. Dominika zamówiła sobie grejfrutową, a ja truskawkowo-jagodową. 






Piątek Trzynastego był udany, choć miałam moment, że nie czułam się dobrze, ponieważ miałam dysfagię i nie mogłam zbytnio jeść, ale jakoś udało mi się i było już później lepiej. 









Dobrych piątków trzynastego dla Was! 😘😘😘


Buziaczki Kochani moi 💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋


wtorek, 17 czerwca 2025

Przemija dzień za dniem...

Dzień dobry o 8 rano! 👋👀😇😘😁😁😁

Mam dzień wolny i wstałam o 06:30, szok, rozpacz, niedowierzanie do czego to doszło w moim życiu 😅😆😂. Kto by pomyślał, że w dzień fajrantu będę wstawała w "nocy" 😆. No, ale jest jak jest, więc mam barrrrdzo długi dzień przed sobą. Nie pamiętam kiedy odpoczywałam, więc dzisiaj ten dzień mi po prostu dobrze zrobi. Poza tym już ponad tydzień nie było mnie na Myślach Kobiety Wyzwolonej, nooo ale dużo pracuję, czasu wolnego mam jak na lekarstwo, bo zawsze coś i nie mam czasu na własne życie, ale chociaż na nudę nie mogę narzekać. Ba! nigdy nie narzekałam, ale teraz dzieje się u mnie po prostu mega dużo. Czasem już nie wiem gdzie mam ręce włożyć, dosłownie!!! Niemniej cieszę się, że w końcu przyszedł czas na post na blogu 😊😊😊. Wy też się zapewne z tego cieszycie. 





Ostatnio pracowałam na "dwunastki" dzień po dniu, dzień za dniem i to było tylko zafiksowanie się na pracy i tylko pracy. Potem wygospodarowałam czas na spotkanie z Domi po latach. Kilka godzin razem spędziłyśmy i było... poprawnie. Nie mam zaufania do ludzi po rezygnacji z moich wszystkich przyjaciółek i pewnie takie zaufanie ciężko będzie mi znowu nabrać do kogokolwiek. Poza tym uważam, że już najprawdopodobniej nie poczuję do żadnej z dziewczyn jakie poznam takiego flow jakie miałam z moimi byłymi przyjaciółkami. Raczej już takiego czegoś nie przeżyję i jestem tego świadoma. Choć spokój ducha jest dla mnie po prostu bezcenny, dlatego jest jak jest, a nie inaczej. Myślę też, że i one doskonale wiedzą, że przyjaźń, taka prawdziwa zdarza się raz na ruski rok i można szukać sobie namiastki, ale tak naprawdę znaleźć ją nie jest już możliwe. Ja mam uraz do ludzi i wiem, że na nowo tak całkowicie pozwolić sobie na zaufanie będzie mi po prostu bardzo trudno. Nawet nie wiem czy będzie to kiedykolwiek możliwe. Tak naprawdę całkowicie sobą mogłam być przy dwóch przyjaciółkach, tak aby nie spinać się i być taką jaką jestem naprawdę. 






Ostatnio mam taką nostalgię za dawnymi czasami, że jest to naprawdę niewyobrażalne. Pamiętam czasy szkoły podstawowej i to jak było wtedy łatwo i przyjemnie. Wycieczki szkolne, wyjścia klasowe do kina, szkolne Andrzejki, ach... jak było fajnie. W gimnazjum zaś były pierwsze miłości, zauroczenia, wygłupy z kolegami, dbanie o wygląd, granie po nocach w The Sims 2 i rozmowy po szkole na Gadu-Gadu. W liceum było różnie, ale jakoś było i mam także różne wspomnienia. Na studiach działo się sporo i poznawałam szalenie dużo ludzi, z którymi mam wiele wspomnień, zazwyczaj dobrych, bo zawsze skupiałam się na pozytywach. Było jakoś lepiej, fajniej, prościej. Było normalniej niż dziś.












Mam teraz 31 lat i mimo iż nie chciałabym cofać się do tamtych czasów, do tamtych lat to chciałabym mieć możliwość, aby na tydzień się przenieść w różne daty mojego życia, aby wspomnieć raz jeszcze jak było. Zobaczyć to wszystko z boku jako obserwator. To byłoby naprawdę piękne!


A teraz mam pracę w ciekawym miejscu, poznaję codziennie nowych ludzi, choć wiem, że z nimi nigdy nic nie zbuduję. 


Po prostu przemija dzień za dniem...












Tymczasem. 


poniedziałek, 9 czerwca 2025

Wyjątkowo długi dzień

Dzień dobry Kochani! 👋😘😇😇😇


Dzisiaj jest wyjątkowo długi dzień, ponieważ wstałam o 09:20 i cały dzień miałam dla siebie, ponieważ dzisiaj miałam dzień wolny od pracy. Zrobiłam porządki, odebrałam spodnie z paczkomatu (białe i beżowe - takie a`la kość słoniowa), ogarnęłam różne sprawy w moim laptopie, porozmawiałam z mamą, zdążyłam się posprzeczać z bratem 😅😅😅 i oczywiście powygłupiałam się z moim kotem. Generalnie za dużo dzisiaj nie robiłam, ponieważ się rozchorowałam. Brat jest przeziębiony, mamę też rozebrało coś i na koniec złapało i mnie jakieś choróbsko. Boli mnie gardło, kicham i jestem osłabiona. Generalnie słabo się czuję i niewyraźnie, ale do pracy muszę chodzić, więc czeka mnie naprawdę ciężki tydzień, ponieważ będę pracowała 3 dni z rzędu. Mam dwie dwunastki i jedną szóstkę, więc trochę będę zmęczona, ale cóż... takie życie. Pieniądze same się nie zarobią. 



Ten rok jest dla mnie wyjątkowo łaskawy, mimo ogromnych problemów w sferze finansowej. Ktoś pewnie teraz otworzy oczy i się zdziwi, że... "no przecież masz kolejną pracę, to powinnaś opływać w luksusie". Pamiętajcie Kochani, że są ludzie, którzy dużo zarabiają i mają dużo wydatków, które muszą ogarniać. Jedni zarabiają niewiele, ale mało mają różnych zobowiązań i wystarcza im chleb z pasztetem. Po prostu czasem w życiu jest tak, że rzucono Wam wiele kłód pod nogi i musicie przeskakiwać przez dłuższy czas. Czasem życie jest trudne, niekiedy bardzo. Czasem sama siebie podziwiam, że daję jakoś radę i walczę z przeciwnościami losu. Wiem, że wiele ludzi ma okrutne życie, a moje problemy to dla nich żaden problem. Zapewne tak jest, ale wiecie... jak miało się dobre i spokojne życie to jeden nawet problem może zawalić cały Wasz świat. Tak się trochę stało w moim życiu. 



Niemniej nie ma co się załamywać i trzeba jakoś iść do przodu. Rok 2025 jest dla mnie tak jak powiedziałam i tak łaskawy i jakoś życie płynie. W ogóle to chyba pierwszy rok od dawna, który nie przelatuje mi tak przez palce jak inne lata. Jeszcze dzisiejszy dzień jest w ogóle tak długi i przeciągły, że aż miło się robi. Fajne jest poczucie, że dzień był naprawdę długi, choć wcale nie jakoś specjalnie owocny i produktywny. A dla Was jaki jest ten rok? Da się znieść, czy to istna katastrofa?







Na dzisiejszy dzień za wiele nie planuję. Spędzę wieczór z mamą, bratem i kotem. Pooglądam coś w TV, zjem kolację, wykąpię się, zrobię sobie manicure i pedicure na jutro i pójdę w ramiona Morfeusza. Nie czuję się dobrze, ale jakoś żyć po prostu trzeba. Nic za to nie poradzę, jest jak jest. Powiem Wam, że nie doceniłam troszkę mojej pracy w domu na blogu. Byłam chora to mogłam wypocząć, nie miałam ochoty wychodzić z domu to nie wychodziłam, miałam chęć jeść o 3 w nocy lody i oglądać stare filmy to oglądałam i nic to nikomu nie przeszkadzało. Teraz doszły mi nowe obowiązki i muszę to wszystko jakoś pogodzić. Staram się też jak najwięcej czasu znajdować na Myśli Kobiety Wyzwolonej, ale nie zawsze to mi się udaje, ponieważ mam rodzinę, kota, Adama, pracę, hobby, pasje i wiele innych spraw. No i wiadomo, że problemy zdrowotne też mi utrudniają życie, ale jakoś ogarniam wszystko. Wiem, że inni mają gorzej, więc staram się nie narzekać. Swoją drogą rozmawiałam z jednym moim klientem, który powiedział mi, że nie mam jeszcze tak źle, że jadę do pracy z Widzewa, bo on codziennie jeździ do pracy do Sieradza. Dzień w dzień starszy pan, który powinien być na emeryturze jeździ do Sieradza, aby dopracować więcej i godniej żyć. Także, wcale nie mam daleko do pracy i nie powinnam narzekać, bo inni ludzie mieszkający w Łodzi muszą jeździć do pracy, do innego miasta. 




Miłego wieczoru dla Was moi Kochani! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


W sex shopie dostaję od facetów dziesiątki karteczek z numerami telefonów

Dzisiaj chciałabym Wam opowiedzieć dość zapewne sytuacje, które spotkały mnie podczas moich 4 miesięcy pracy w sex shopie. Tym razem nie będą to opowieści dziwnej treści, nawet nie będą przerażające. Będą po prostu zabawne i miłe, poprawiające nastrój kobiecie. 


Od lutego pracuję w sex shopie i chyba nie jest tak źle, bo nadal tam pracuję i jeszcze się nie zwolniłam z tego miejsca, a jak wiecie mnie wiele nie trzeba, aby odmienić swoje życie o 180 stopni. Pracuję sobie spokojnie, czasem bywa tak, że jest naprawdę ogrom klientów i sporo pracy, tak jak było to w ostatnim tygodniu. No, ale nie o obowiązkach w pracy chciałam pisać, a o karteczkach od klientów. I to nie są byle jakie karteczki, bo karteczki z numerami telefonów! 😆😅😁 Przez 4 miesiące pracy dostałam takich karteczek dziesiątki i to jest po prostu szaleństwo. 


Pierwsza moja karteczka z numerem telefonu i imieniem była od Damiana. Damian to facet mający 36 lat, z tatuażami i błyszczącymi błękitnymi oczami. Fajny facet, przystojny, z ładnym głosem, wygadany, zalotny, nawet rzekłabym, że intrygujący. Przyszedł do sex shopu na sam koniec, czyli przed 22:00. Zagadał, że poszukuje sztucznej waginy. Sprzedałam mu taki masturbator za prawie 3 stówy oraz opakowanie niebieskich tabletek. Po dokonaniu płatności powiedział mi, że jestem piękną kobietą, bardzo atrakcyjną i mam niesamowicie seksowny biust. Podziękowałam, a on wyszedł. Rozległo się po 5 minutach pukanie do drzwi. Trochę się wystraszyłam, bo już było po 22:00, a ja liczyłam pieniądze i tworzyłam raport dobowy. Okazało się, że to był ten facet, który przed momentem kupił sztuczną waginę. Dał mi karteczkę z numerem telefonu do siebie, ze swoim imieniem. Dodał żebym odezwała się jak najdzie mnie ochota na spotkanie. Rozproszył mnie strasznie, ale i miło mi było, że aż tak się mu spodobałam. Zrobił mi dzień tą karteczką. Czy jesteście ciekawi co było dalej? 😆😆😆

Kolejnym facetem, który dał mi karteczkę z numerem i imieniem był Max. Max to chłopak, który był trenerem personalnym w jednej z łódzkich siłowni. Zapraszał mnie na trening i do trójkąta ze swoją dziewczyną. Powiedział mi, że mam przepiękną twarz. Było to miłe.

Następną karteczkę dostałam od pana Sławka, z którym jestem po imieniu. Pan Sławek ma 82 lata i jest emerytowanym tokarzem. Noooo facet się zakochał po prostu. Mam nadzieję, że nie dostanie zawału przeze mnie 😁😁😁.

Kolejny był Zbyszek, który jest ekshibicjonistą. Widziałam jego genitalia, ponieważ zademonstrował mi je przymierzając w sex shopie koronkowe białe majteczki z otwartym krokiem. Kocha robić u mnie zakupy i zawsze chwali mój biust. Miły człowiek, choć fetyszysta. 

Następny facet to Jarek, który prawie zemdlał z wrażenia nad moją osobą. Powiedział, że jestem hot i nie może się opanować. Milutki był i dodatkowo to facet biseksualny. 




Mogłabym tak opowiadać godzinami i naprawdę można by z tego książkę stworzyć. Noo jaka ze mnie femme fatale 😅😅😅. A co będzie dalej to ja się aż boję, bo pewnie dalej tak będzie. Nooo chłopy w tym sex shopie po prostu oszalały ha ha ha 😂😂😂😂😂😂😂😂. Nie będę ukrywać, że jest to naprawdę miłe, bo czasem mając zły dzień można bardzo mieć poprawiony nastrój przez zupełnie obcego mężczyznę. 





W sex shopie miałam wiele ciekawych sytuacji. Oprócz tych karteczek z numerami telefonów dostałam już różne prezenty i to naprawdę drogie rzeczy. Ach... żyć i nie umierać, po prostu. Każdego dnia nie wiadomo co się wydarzy, bo praca w takim miejscu jest po prostu nieprzewidywalna. Miałam też sytuacje, które były potencjalnie niebezpieczne, więc jeśli macie ochotę je poznać to zostawcie pod tym postem komentarz o treści "TAK". 






Pozdrawiam Was serdecznie i życzę miłego poniedziałku! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘





Buziaczki moi Kochani 😘😘😘😘😘😘💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋💋


Dobranoc! 💤


wtorek, 3 czerwca 2025

Bez deszczu nic nie rośnie. Zacznij doceniać burze w swoim życiu.

Ludzie wiecznie na coś narzekają, zawsze z czymś walczą, za czymś gonią. O ile ich życie byłoby łatwiejsze, przyjemniejsze i znośne, gdy czasem sobie odpuścili i płynęli z prądem, nie walcząc uparcie, aby iść pod prąd. Kto wie gdzie "rzeka życia" nas zaprowadzi. Może będzie to piękne życie, a może pouczająca przygoda. Kto wie... 







Ten rok jest dla mnie rokiem pewnej dużej zmiany, bo mam nową pracę, prawie codziennie poznaję nowych ludzi, testuję swoją wytrzymałość w ogromnym zaduchu w sex shopie i coraz częściej się przekonuję jak bardzo ludzie lubią wzajemnie kopać pod sobą dołki. Jako, że w moim słowniku życia nie ma miejsca na słowo takie jak - DWULICOWOŚĆ to trochę jestem rozczarowana, ale cóż począć. Traktuję to jako lekcję życiową, wyciągam wnioski i sama coraz więcej się o sobie uczę. A uczyć to jak wiecie lubiłam się zawsze. Zastanawiam się co z tymi ludźmi jest nie tak, tu ci mówią jedno, a za plecami drugie. Czemu nie mogą być po prostu uczciwi skoro tak wiele mówią o tolerancji, uczciwości i szacunku... . Myślę, że nigdy nie zrozumiem takich ludzi, ponieważ nie mam w sobie za grosz dwulicowości i braku empatii. Ludzie są jacy są i można po prostu starać się przymykać oko na ich zachowanie i jakoś z nimi egzystować. 


Dzisiaj miałam bardzo interesującą i nawet rzekłabym, że pouczającą rozmowę z moim młodszym bratem. On naprawdę dzisiaj dał mi wiele rad, z których być może niebawem będę musiała skorzystać. To są cenne rady i na pewno o nich nie zapomnę. 









Poza tym trudno jest funkcjonować kiedy przebywa się między niewłaściwymi ludźmi, dwulicowymi, nienawistnikami, ukrywającymi się pod płaszczykiem tolerancji i między ludźmi siejącymi ferment, totalny zamęt w głowie i w życiu. Dlatego też życie to sztuka wyborów, niekiedy bardzo trudnych decyzji. Nie powiem żebym było w obecnej mojej życiowej sytuacji mega happy, ale muszę potraktować to jako burzę, która pomoże mi wzrosnąć w życiu i wyciągnąć kolejne wnioski, które na starość będą bardzo wartościowe. 




Tymczasem. 


poniedziałek, 2 czerwca 2025

Prezydentem Polski Karol Nawrocki!

Dobry wieczór w ten jakże dobry poniedziałek czerwca! 👋😀😀😀😇😇😇💫

Wczoraj (w niedzielę, w Dzień Dziecka) odbyły się wybory prezydenckie. O 21:00 exit poll podał do wiadomości, że Rafał Trzaskowski wygrał, ale wiadomym jest to, że należy trochę dłużej poczekać na ostateczne wyniki głosowania. Na koniec late poll podał, że to właśnie Karol Nawrocki został nowym Prezydentem Polski. Nie ukrywam zadowolenia, ponieważ w drugiej turze właśnie na tego kandydata oddałam swój głos. Polska w końcu się ocknęła i nie oddała Polski w ręce Ursuli i Tuska. Prawdą jest też to, że Karol nie był moim wymarzonym kandydatem, ale NIGDY nie zagłosowałabym na Trzaskowskiego, który po prostu jest osobą, która nie powinna rządzić naszym pięknym krajem. 



Różne media takie jak Onet, różne panele dyskusyjne oraz celebryci (typu: Julia Wieniawa, Kasia Warnke, Jolanta Kwaśniewska) chciały agitować do zagłosowania na Rafała Trzaskowskiego wmawiając ludziom, że ochrona własnego kraju, jego granic, języka i historii - jest faszyzmem, że modlitwa jest "traumą pokoleniową". Wielu celebrytów (niestety wielu z nich bardzo ceniłam za dorobek kulturowy) śmiało się kiedy zamykano kopalnie, ale zachęcano aby dzieci paradowały w różnych marszach, w których rozdzielano Polaków na "europejskich" i "ciemnogród". Niestety wiele tych "gwiazdek" sprzeciw wobec nielegalnej migracji nazywało ksenofobią. Myślę, że warto czasem milczeć, gdy ma się tak wiele błędnych informacji do przekazywania. 





Milczenie jest złotem, dla wielu celebrytów było szansą. 





Polska to mój kraj, tu się urodziłam i wychowałam. I mimo iż tej kraj to czasem sen wariata, to kocham go najmocniej na świecie. To moje miejsce i chcę, aby było godnym i bezpiecznym miejscem do życia. Tu chcę żyć i tu chcę umrzeć. Z Polską wiążę przyszłość, więc dlatego cieszę się, że to właśnie Karol Nawrocki został Prezydentem Polski. I już kilka lat temu postanowiłam, że na blogu nie będę wypowiadała się na temat polityki, bo ona dzieli ludzi, ale nie podoba mi się hejt, który wylewają wyborcy Trzaskowskiego na nowego prezydenta. Jeżeli tak bardzo dużo mówią o tolerancji, wolności i szacunku to niech w końcu go pokażą i godnie się reprezentują w życiu i w świecie mediów społecznościowych. 






W pierwszej turze zagłosowałam na Mentzena, w drugiej na Nawrockiego. Pierwszy raz w życiu zagłosowałam na prawicę i czuję, że to była najlepsza decyzja jaką można było w obecnej sytuacji podjąć. Skąd taki wybór? Przede wszystkim nie chcę, aby nasza waluta (polski złoty) został wyparty przez euro, które zrujnowałoby naszą gospodarkę i nasze kieszenie. Po drugie nie chcę, aby UE miała większy wpływ na Polskę niż sama Polska na siebie. Po trzecie nie chcę, aby Ukraina przystąpiła do NATO, bo to zagrażałoby naszemu bezpieczeństwu. Po czwarte nie chcę w moim kraju nielegalnych migrantów i inżynierów z Afryki i Bliskiego Wschodu, którzy z inżynierią nie mają nic wspólnego. Po piąte chcę, aby Polska była bezpieczna, suwerenna i z wartościami, które są fundamentalne dla naszego kraju. Zbyt kocham Polskę, aby głosować na Trzaska! A poza tym nie lubię trzaskać drzwiami, wolę jeździć na wrotkach! 😏




Jeśli chodzi o wyborców Trzaskowskiego to... każdy ma wolny wybór i każdy głosuje tak jak uważa za słuszne. W moim otoczeniu są różne osoby z różnymi poglądami politycznymi. Z różnymi przebywałam i się kumplowałam. Niemniej najwięcej osób, które mnie oszukały lub zawiodły było związanych z poglądami PO. Tak jak Wam kiedyś opowiadałam kobieta z placówki bankowej, która mnie oszukała na grube tysiące była wyborcą Trzaskowskiego. Niestety wiele osób, które popierają tego człowieka nie wywiązuje się z umów, nie trzyma się terminów i oszukuje. Niestety.









Żeby Polska, była Polską! 💪👊🙏💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚💚





Potrzebowałam kilku dni odpoczynku od wszystkiego, czyli... RELAX, TAKE IT EASY!

Dzień dobry! 😀😇😇😇😘😘😘👋



Czerwiec był dosyć pracowitym miesiącem i potrzebowałam kilku dni wolnych i aktualnie mam 3 dni wolnego, więc super 💪😇😇😇👌. Może troszkę uda mi się zregenerować i mój ból nóg troszkę się zmniejszy. Na pewno to mi trochę pomoże i będzie lepiej. 







Także dzisiaj zamierzam sobie chillować i regenerować moje spracowane stópki. Spracowane przez 12h w butach sportowych. No cóż... życie 💁😂😂😂.






A Wy jakie macie plany na ten tydzień?
Zaczynają się upały i mnie to bardzo nie cieszy, bo jak byłam w sobotę w pracy to prawie sobie zemdlałam, bo było tak parno. Nawet mój zaprzyjaźniony klient, notabene znajomy prezesa powiedział, że parno jest tutaj okrutnie. Było!!! Podziwiam siebie, że tam nie upadłam, a było już blisko. Mam nadzieję, że w tym roku lata nie będzie i jakoś dam sobie radę z nadchodzącymi upałami. 






Dzisiaj zamierzam sobie czytać książkę autorki "Nimfomanki", którą pożyczył mi mój kolega z pracy - Adi, którego z tego miejsca bardzo serdecznie pozdrawiam 👋😘👼. Książka jest bardzo przyjemna, lekka i opowiada o sytuacjach, które wydarzają się w hotelach. Oczywiście jest to pikantna literatura, jak miejsce, w którym przyszło mi pracować 😆😅😅. 






Miłego dnia! 😘😘😘