Chciałoby się powiedzieć - DZIEŃ DOBRY, ale jak dla kogo to dobry. Dla mnie ostatnie dni są trudne i stresujące i to jeszcze nie z mojej winy. W pracy muszę być radosna, pomocna i zawsze happy, więc taka tam jestem, ale wewnętrznie po prostu umieram. Martwi mnie moja obecna sytuacja w życiu i wiem, że jeszcze bardzo długa i trudna droga przede mną. Gdyby Bóg istniał to chciałabym, aby zesłał mi cud, ponieważ tego bardzo potrzebuję.
Mam mnóstwo nowych przemyśleń, mnóstwo dobrych rad i jeszcze więcej smutnych historii. Gdyby mi tylko czas pozwalał to bym pisała i pisała, a tak to ostatnimi czasy posty pojawiają się raz na jakiś czas. Niemniej postarałam się, aby w wolny dzień napisać aż 3 posty, więc mam nadzieję, że jesteście z tego powodu bardzo kontent, bo ja mega.
A teraz muszę zadzwonić do mojego kumpla z pracy (z tego miejsca Adi bardzo serdecznie Cię pozdrawiam ✋) i o czymś ważnym porozmawiać. Mam nadzieję, że nic się nie stało, ale napisał mi, że pilna sprawa, więc muszę zatelefonować z telefonu mamy, bo u mnie mam zjebany głośnik i się dodzwonić do mnie nie można. Także czeka mnie za moment rozmowa, ale mam nadzieję, że się nie zdenerwuję, bo ostatnio i tak żyję w takich niewyobrażalnych stresach, że to jeden wielki szok i nieporozumienie.
Trzymajcie się!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz