Już dawno na Myślach Kobiety Wyzwolonej nie uświadczyliście nowej recenzji perfum, więc dzisiaj ją dostaniecie. Od Walentynek testuję wodę perfumowaną od Avon - Lov U. Jak sama nazwa perfum brzmi, jest to zapach iście walentynkowy. Czy, aby na pewno? Tego dowiecie się dzięki mojemu dzisiejszemu postowi. Zapraszam do pachnącej lekturki! 😘
Flakon jest pospolity, nic szczególnego, nic pięknego. Ot co, taki zwyklak i nic więcej. Mnie się nie podoba, bo nienawidzę przeciętności. Wyglądu te perfumy nie mają, ale przejdźmy do tego co jest wewnątrz tego flakonu, bo jest to zdecydowanie ważniejsze.
Nuty Głowy: malina, wodne kwiaty, różowy pieprz
Nuty Serca: szampan różowy, olej różany, czerwona orchidea waniliowa
Nuty Bazy: bita śmietana, jabłko kandyzowane, krem migdałowy, drzewo kaszmirowe
Nuty zapachowe owego delikwenta brzmią bardzo apetycznie, wręcz powiedziałabym, że bardzo zachęcająco. Po takim opisie nut, nie mogłam nie kupić tych perfum.
W Lov U czuć olbrzymią ilość malin (i to takich nieprzesłodzonych, bardziej takich naturalnych). Wyczuwam też sporą ilość różowego szampana, ale bitej śmietany, kremu migdałowego i drzewa kaszmirowego za nic nie wyczuwam. Niestety ta woda perfumowa to totalny zapach malin i nic więcej. Niestety wyczuwalna jest też nuta alkoholowa co bardzo mi przeszkadza, bo to znaczy, że zapach jest do dupy. Alkohol nie powinien być wyczuwalny w perfumach tak jak i kawa nie powinna być ostra tylko delikatna, zaś powinna klepać. Szkoda wielka, że Lov U to najbardziej nieudany zapach od Avonu. Generalnie należę do osób, które uwielbiają markę i politykę Avon, ale ta woda perfumowa jest po prostu słaba. Mam wiele perfum z tej firmy i te są po prostu najgorsze, najsłabsze i najbrzydsze. Do zakupu ich zostałam zachęcona przez Sarę z So Beauty, ale no niestety... nie trafione w mój gust. Może po prostu ja nie lubię takiej ilości malin, jaka jest w tych perfumach? Maybe!
Lov U są stosunkowo młodym zapachem, ponieważ został wydany w 2022 roku. Na Notino kosztuje ok. 70 złotych, ale mnie udało się go dorwać taniej i bardzo się cieszę, ponieważ nie jest wart 70 złotówek. Trochę pieniądze wyrzucone w błoto, ale generalnie nie ma szkody, bo szkoda jest tylko wtedy gdy krowa wejdzie w gówno, a jeszcze większa gdy nasra do studni. I tego się w życiu trzymam!
No i cóż mogę dodać na koniec. Nie polecam, nie zachęcam, bo nie warto. Wielkie rozczarowanie, bo myślałam, że to będzie taki malinowo-śmietankowy otulający słodziak. A tu klops, kwaśna malina i tyle.
Spokojnego wieczoru! 😘😘😘
PS Przedwczoraj jadłam maliny i trafiłam na wielkiego, tłustego, zielonego robaka. Raczej przeszła mi totalnie ochota na maliny. Chyba, że na szyi... 😈
Tymczasem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz