środa, 15 sierpnia 2018

Lubię, kiedy kobieta...

Lubię, kiedy kobieta omdlewa w objęciu,
kiedy w lubieżnym zwisa przez ramię przegięciu,
gdy jej oczy zachodzą mgłą, twarz cała blednie
i wargi się wilgotne rozchylą bezwiednie.

Lubię, kiedy ją rozkosz i żądza oniemi,
gdy wpija się w ramiona palcami drżącemi,
gdy krótkim, urywanym oddycha oddechem
i oddaje się cała z mdlejącym uśmiechem.

I lubię ten wstyd, co się kobiecie zabrania
przyznać, że czuje rozkosz, że moc pożądania
zwalcza ją, a sycenie żądzy oszalenia,
gdy szuka ust, a lęka się słów i spojrzenia.

Lubię to - i tę chwilę lubię, gdy koło mnie
wyczerpana, zmęczona leży nieprzytomnie,
a myśl moja już od niej wybiega skrzydlata
w nieskończone przestrzenie nieziemskiego świata.



Pamiętam dzień kiedy w liceum czytaliśmy ten piękny erotyk Kazimierza Przerwy-Tetmajera. To był czas kiedy interesowała mnie twórczość Tetmajera. Był człowiekiem, który miał wielką słabość do kobiet. Był uwielbiamy przez płeć piękną, ponieważ kobiety kochają mężczyzn, którzy kochają kobiety. Romanse Kazimierza były jego główną inspiracją w jego twórczości. Niestety jego przepiękna, namiętna poezja musiała w końcu mieć swój kres kiedy to Przerwa-Tetmajer zachorował na wstydliwą chorobę jaką był syfilis. Niestety w tamtym czasach duża ilość kontaktów seksualnych z różnymi kobietami kończyła się niezbyt dobrze, także Kazimierz padł ofiarą swojej fascynacji, którą był seks, kobiety i lekkie życie. Kiła spowodowała u Kazia zaburzenia psychiczne, które postępowały. Niestety mało osób dziś wie, że choroba francuska i zaburzenia psychiczne idą ze sobą w parze. Ale dziś już wiecie! 😈

Mówi się, że poezję można tylko kochać albo nienawidzić. Ja należę zdecydowanie do tej pierwszej grupy. A jak u Was wygląda sprawa z poezją? Lubicie? Czytacie? Może tworzycie? 

Tymczasem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz