poniedziałek, 27 października 2025

Czuję się jakoś niewyraźnie... :(

Jest już 01:35 i nie czuję się najlepiej, bo serio mnie coś rozbiera... i nie jest to James Bond. Boli mnie gardło, mam zieloną wydzielinę z nosa (infekcja!!!) i mam kłopot z przełykaniem. Normalnie, mam dosyć! 😡😖😢 Co prawda w tym tygodniu będę pracować jedynie 2 dni, ale jakby nie było to moja dniówka jest 12-godzinna, więc jest to obciążenie dla organizmu. W tym roku jestem non stop chora, ciągle mnie coś bierze, łapie mnie infekcja za infekcją. Pociesza mnie jedynie to, że udaje mi się zdrowieć bez leków. Nie faszeruję się niczym tylko po prostu pozwalam dojść mojemu organizmowi samemu do zdrowia. I jakoś mi się to udaje. Jedynym moim lekarstwem jest mięta, rumianek, jakieś tabletki do ssania na gardło i w razie potrzeby syrop prawoślazowy. I tyle. 





Dzisiaj mam wolne, więc niby mogę leżeć i wypoczywać, ale z drugiej strony nie jest tak kolorowo jak się może wydawać. Muszę wstać i wziąć gorącą kąpiel, ogarnąć się i pójść na pocztę muszę, aby jeszcze bardziej się wkurwić po sobocie. Awizo się samo nie odbierze 😐😒. A potem jak wrócę do domu to troszkę popracuję sobie, ale nie za długo i będę wypoczywać przed ciężkim (zapewne...) wtorkiem. I niby pracować będę jeszcze w czwartek w tym tygodniu, ale czeka mnie bardzo intensywny piątek, sobota i niedziela. Wiecie, zbliża się grobbing to roboty będzie w chuj. No, ale co poradzić. Życie. 






Teraz przed snem zrobię sobie wieczorną pielęgnację i posłucham nocnego ASMR. Myślałam, aby jeszcze napisać kolejny post na Myślach Kobiety Wyzwolonej z recenzją perfum, bo dawno już nie było, ale... szczerze? jestem zmęczona i naprawdę niewyraźnie się czuję. Aaa właśnie miałam wspomnieć Wam o suplementacji witaminy D. Cały czas przyjmuję (czasem zapominam wziąć) 5 tysięcy jednostek witaminy D na dobę, ponieważ mam znaczny jej niedobór. Póki co jakiejś wielkiej poprawy nie zauważyłam w stanie mojego zdrowia, ale i tak lepiej się czuję niż trzy lata temu. Nooo mimo wszystko jakieś 15% czuję się lepiej. Wiem jedno, czuję że na coś jestem chora, ale boję się diagnozy. Te bóle głowy... . 






Spokojnej nocy Kochani 😘😘😘


Miło już było........(*&@#%#&*)!!!

Muszę powiedzieć, że już dawno nie zostałam tak wkurwiona, tak zdołowana i tak wyprowadzona z równowagi jak w sobotę. To było po prostu istne apogeum i mimo niedzieli wcale sobie nie odpoczęłam po sobocie. Nooo kurwa... ja pierdoleee. 


Przyszłam sobie zadowolona do pracy w cekinowej, złotej bluzce z myślą o nowej wystawce na tematycznym stoliku, na którym to mamy różne błyszczące, cekinowe, cyrkoniowe, brokatowe dodatki. A tak serio to mogłabym mieć to w piździe i w ogóle się nie starać. No, ale przyszłam i miałam zacny nastrój, mimo iż mam podwyższoną temperaturę, bo kolejny klient zaraził mnie jakimś katarem, kaszlem, czy Bóg wie kurwa czym. Nagminnie przychodzą ludzie, którzy są chorzy i najczęściej są to Ukraińcy. Zamiast walczyć o swój kraj na Ukrainie to tylko seksy mają w głowie i zachrzaniają do sex shopu. No, ale mniejsza z tym. Także miałam w sobotę fajny nastrój, mimo chujowego samopoczucia obdarzałam innych ludzi jak najbardziej pozytywną energią. Wszystko było pięknie ładnie gdzieś do godziny 18:00, póki nie przyjechał główny prezes tego burdelu. Już jak przekroczył próg sex shopu czułam, że ma bardzo zły nastrój i pewnie znajdzie sobie coś o co będzie mógł się przyczepić. I oczywiście znalazł, złe cukierki szefowa kupiła, złe ściereczki do kurzu mamy, źle leżą świstki z wydrukowanych transakcji, zła szuflada, złe to, złe tamto. Jeszcze tylko czekałam, aby usłyszeć, że i ja jestem jakaś zła i w ogóle. Po tej wizycie miałam istny huragan, bo ja pracuję na spokojnie i dokładnie, a prezes lubi jak ludzie biegają za nim jak chłopcy do posyłki. Przynajmniej nie jak chłopcy do bicia. To jakiś pozytyw. Ech... wkurwiłam się, ponieważ zawsze wszystko robię jak najlepiej umiem, jestem dokładna i klienci mnie uwielbiają - co sami zresztą mi mówią. Doceniają to, że daję im wytchnienie, a nie chodzę noga w nogę jak pies za nimi. Oddałam wiele siebie dla tego miejsca, w którym pracuję, a że lubię być najlepsza to zawsze staram się jak mogę, ale tylko staram się dla siebie i dla moich klientów, którym chcę pokazać jak wygląda profesjonalizm w tym fachu. I szczerze? Nie mogę sobie nic zarzucić, ponieważ mimo różnych problemów zdrowotnych, z którymi się zmagam zawsze jestem na czas (nie miałam ani jednego spóźnienia), zawsze wyglądam jakbym szła na galę i daję z siebie więcej niż powinnam za te psie pieniądze. I cóż... pracuję w tym miejscu 9 miesiąc, a zazwyczaj przeciętny pracownik jest tam przez 3 miesiące, a potem wylatuje na zbity pysk, bo tam nie mają problemu, aby kogoś wyrzucić ooo tak po prostu. Także... chyba byłam coś warta w tej pracy, a teraz nagle... coś nie tak. Niestety po sobocie dało się odczuć złą atmosferę i mam taki niesmak, że myślę, iż dziwka po zrobieniu loda z połykiem, aż tak się źle nie czuje jak ja po takim zimnym potraktowaniu.






A wiecie co było najgorsze? To jak poszłam schować cukierki do szuflady na zapleczu, a prezes prawie przybiegł na zaplecze i zabrał swoją kurtkę i rzeczy. Noooo normalnie poczułam się jak złodziej. O mnie można powiedzieć wiele, ale nigdy nikomu nie grzebałam w rzeczach i to już był dla mnie cios poniżej pasa. Niesmak mam kurwa taki, że odbijać mi się będzie przez kilka miesięcy. W pewnym momencie nawet łzy mi w oczach stanęły, ale silna ze mnie psychicznie kobieta, więc dałam radę i wytrzymałam. I cóż... tak jak powiedziałam kiedyś: stanowisko i pieniądze nie tworzą szlachetnych ludzi. Niestety.






I tak sobie myślę dlaczego ta sobota była taka ZIMNA. Myślę, że to dlatego, iż nie przyjęłam propozycji i nie zostałam agentem. Teraz jest obraza i złe traktowanie. No, ale nie mają styczności z idiotką i nie zamierzałam być stratna finansowo podpisując jakąś tam umowę. Cóż... kolejna nauka od Losu dla mnie, z której muszę wyciągnąć wnioski.












Niemniej starać się dalej będę dla siebie samej i dla moich klientów, którzy mnie lubią i niektórzy przychodzą nawet tylko dla mnie, aby ze mną porozmawiać i coś sobie dokupić co im poleciłam. Wiem, że na mnie liczą i jestem dla nich kimś kto ich rozumie, nie ocenia i w pewnym stopniu wspiera w wyborze jakiego dokonują w sex shopie. Poznałam tutaj (sex shop) wielu naprawdę wielu różnych ludzi i większość to naprawdę fajne, zabawne i sympatyczne osoby. Zdarzyło się kilku niemiłych klientów, ale dokładnie wiem nawet ilu... czterech. Niestety to były kobiety. Ech... często kobieta dla kobiety jest wilkiem, a nie powinno tak być. Cóż... takie jest niestety życie. Miło już było!!! 😅😅😅😐😑😒😒😒😒😒😓😕😖😅









Swoją drogą od wtorku miałam mieć wakacje, ponieważ moja szefowa miała przestać być agentem, a ja miałam czekać na nowego agenta, aby wrócić do pracy. Nooo, ale okazuje się, że moja szefowa dalej musi być tym agentem, a ja dalej muszę pracować. Niby dobrze i oczywiście się cieszę, ale... nie lubię gdy człowiek człowieka źle traktuje i to naprawdę za nic, tak bez powodu. Przykro mi i jestem obrażona, nawet bardzo. 












Tymczasem. 

  

czwartek, 23 października 2025

Śmierć Konfidentom!

Lojalność dla mnie jest najważniejszą rzeczą w życiu, która jest mega ważna dla mnie w przyjaźni, w miłości i w rodzinie. Generalnie w relacji LOJALNOŚĆ to dla mnie po prostu rzecz święta. Jeżeli ktoś z bliskich mi osób łamie zasadę lojalności to po prostu w moich oczach jest po prostu zerem. Niestety, ale ja kieruję się w życiu różnymi zasadami i po prostu pewne kwestie mają dla mnie ogromne znaczenie. Jedną z nich jest bycie lojalną osobą. Dajmy na to, że przyjaźnię się z kim od iluś tam lat i ktoś powierzy mi swoją tajemnicę, ale przyjaźń pewnego dnia się kończy i... . I to proste jak schemat cepa - tajemnicę zabieram do grobu ze sobą. Taką już jestem osobą i nie lubię prać brudów z innymi osobami, ponieważ uważam to za infantylne i totalnie pozbawione klasy zachowanie. Wiadomo, że jestem człowiekiem i pewne sytuacje umieją mnie wkurwić, ale... podejmuję decyzję jak już się uspokoję, ponieważ nerwy są najgorszym doradcą człowieka. Bardzo często gdy jestem tak maksymalnie wkurwiona na kogoś to wolę milczeć dłuższy czas i na spokojnie sobie to wszystko ułożyć w głowie. W głowie, sama ze sobą. Nie potrzebuję złotych rad, pogadanek przez kilka tygodni, bo uważam to za stratę czasu. Wolę w tym czasie się wyciszyć i na spokojnie rozważyć wszystko sama ze sobą. Tak już mam i tyle. 



Ostatnio miałam bardzo nieprzyjemną sytuację, ponieważ osoba może i miała dobre intencje, ale na dobrych intencjach to i piekło jest wybrukowane. Noooo i tak miała dobre intencje, że totalnie obcej osobie dla mnie pokazała moje zdjęcie (aby ten ktoś wiedział o kogo chodzi) i opowiedziała moją sytuację, z którą totalnie nie zamierzałam się z nikim dzielić. No po prostu jest to moja prywatna sprawa, bardzo prywatna i nie życzyłam sobie, aby to tak sobie "latało" po obcych dla mnie ludziach. No, ale cóż... doskonale wiem, że po tej osobie to za wiele się spodziewać nie można, ale to już było po prostu przegięcie pały. DOSŁOWNIE! Także zostałam "zjechana" od góry do dołu za... za nic oczywiście. Bo tak to właśnie jest, że jak ludzie nie mają własnego życia to wpierdalają się w cudze. Oczywiście było mi przykro, byłam wkurwiona, zirytowana, ale tak naprawdę to najbardziej wkurwiona, bo skoro z tą osobą się nie dzieliłam tą sprawą to chyba oczywiste jest, że nie życzę sobie na ten temat gadek. Nooo, ale w życiu to sobie można życzyć... . Także, mam takie obrzydzenie do tej osoby, że nie mogę ani o niej słyszeć, ani na nią patrzeć (na szczęście nie muszę), ani o niej rozmawiać. Po prostu totalne obrzydzenie. 







Dodatkowo ludzie w ogóle nie wyciągają żadnych wniosków na przyszłość. Jeżeli ktoś się nie odzywa to znaczy, że nie chce mieć kontaktu albo potrzebuje wytchnienia. To naprawdę jest proste moi Drodzy, naprawdę. Jeżeli ktoś nagminnie mówi NIE, to naprawdę to oznacza - NIE I SPIERDALAJ. Brak odpowiedzi to już naprawdę konkretna odpowiedź. A ja widzę, że ludzie naprawdę mają jakieś tony błagalne o rozmowę, o przebywanie ze sobą, o wszystko. NIE oznacza NIE. Oczywiście bywa też tak, że czasem nie umiemy mówić TAK, bo boimy się, że znowu zostaniemy skrzywdzeni, ale tak naprawdę ta opcja z tych co wymieniłam jest najrzadsza. Wszak najczęściej NIE oznacza NIE. 






I tak zbierałam się do tego postu i zbierałam, aż w końcu przyszedł czas, aby to napisać co myślę. Sytuacja ta miała miejsce jakieś dwa miesiące temu i nadal jestem tym zirytowana, choć wkurwienie mi przeszło. I pomyśleć, że to dorosła kobieta. I znów przekonuję się, że wykształcenie nie ma nic wspólnego z wiedzą i z traktowaniem człowieka odpowiednio. Niestety nie ma magistrów lojalności, magistrów kultury osobistej i magistrów wychowania z należytą gracją. Jest się po prostu magistrem czegoś tam, bo chodziło się na studia i się je skończyło. I tyle. Cóż, c'est la vie i tyle. 









Mam 32 lata i nie czuję się absolutnie na ten wiek, ale... mam naprawdę spore doświadczenie życiowe i widzę już tak wiele, czego kiedyś nie widziałam. Dziś widzę dokładniej, ze szczegółami. Niby starsza, a "wzrok" jakiś lepszy.












ŚMIERĆ KONFIDENTOM! 💀💁


Jestem całkowicie i nieodwołalnie zarobiona... :(

Dzień dobry Wszystkim cierpliwym, którzy spokojnie czekali na nowy post. Wiem, wiem... długo mnie nie było, ale to dlatego, że dużo pracuję i mam inne obowiązki, MASĘ OBOWIĄZKÓW. Na życie prywatne mam niewiele czasu, ale to za jakiś tydzień się zmieni, ponieważ czeka mnie coś nowego, pewna zmiana, o której niebawem się dowiecie. Także, na spokojnie Kochani, bo tylko spokój może nas wszystkich uratować. 



Pracuję sobie na spokojnie cały czas w sex shopie i lubię moją pracę, bo spełniam się w niej, poznałam mnóstwo ciekawych i mniej ciekawych osób, mam wiele intrygujących doświadczeń, multum komplementów i jeszcze więcej zabawnych historii na koncie. Praca w sex shopie to bez wątpienia niesamowite doświadczenie życiowe, które zostanie ze mną i w moich wspomnieniach na zawsze. Cieszę się, że dostałam taką możliwość, aby być częścią tego ekskluzywnego sex shopu. Mega jestem Losowi wdzięczna! 💫🙌







Rok 2025 był dla mnie trudny, wymagający, ale i też bardzo łaskawy, mimo wszystko. Wierzę głęboko, że wszystko co mnie w tym roku spotkało ma jakieś ukryte znaczenie, jakiś głębszy sens, o którym dowiem się za jakiś czas. Za mną wiele, naprawdę wiele trudnych chwil, ale przeżyłam je, doświadczyłam wielu skrajnych doświadczeń i wyszłam z nich cało. Zawdzięczam wszystko sobie, ale również dobrej Gwieździe nade mną. Dziękuję! 💫






W sex shopie pracuję już od prawie 9 miesięcy i to była dobra decyzja, ponieważ nie ma co ukrywać, ale jest to niesamowicie intrygujące zajęcie, lekka praca, w której poznałam kilka ciekawych osób, z którymi mam nadzieję, że kontakt przetrwa, a jak nie... to po prostu tak miało być. Jestem bardzo zaintrygowana i nawet rzekłabym, że niecierpliwa co do dalszej mojej przyszłości w tym miejscu. Wiem, że za tydzień sporo się zmieni, ponieważ moja szefowa, moja agentka i zarazem dobra koleżanka odchodzi z miejsca, w którym pracuję. Nie będzie już moją szefową ani agentką w mojej pracy. Niemniej pozostanie koleżanką. Nauczyła mnie dobrej pracy, nauczyła mnie po prostu dobrze, ponieważ umie uczyć. No i zawsze jej będę wdzięczna za to, że w najtrudniejszym momencie mojego życia wybrała właśnie mnie. I wierzcie mi, że mam łzy w oczach to pisząc 😓. Serduszko dla Ciebie Kasiu! 💗 












A dzisiaj mamy czwartek i mam na szczęście dzień wolny, więc miałam czas i nawet ochotę, aby odpalić mojego srebrnego laptopa i napisać w końcu post, na który czekacie od prawie 2 tygodni. Nie wierzę jak ten czas szybko mija. A wydawało mi się, że minęło tylko kilka dni od kiedy nie pisałam. Szok!!! 😐😳😵😵😵 Wam też tak uciekają ostatnie dni października? 




Może jeszcze mi się uda napisać z dwa posty na Myślach Kobiety Wyzwolonej dzisiaj, a może i więcej. Wiecie, nie chcę Was na weekend pozostawiać bez dobrej lektury 😎.


Trzymajcie kciuki za moją dobrą organizację dnia.



Buziaczki Kochani! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


poniedziałek, 13 października 2025

Nie otwieram drzwi, które powinny być zamknięte - w horrorach tak jest

Powiem Wam, że mimo iż jestem osobą, która jest bardzo elastyczna i pełna zrozumienia dla innych to mam wiele zasad, których się trzymam i ich nie łamię. Zawsze podobał mi się kodeks rycerski, etykieta i zasady moralne. Uważam, że to ułatwia życie i czyni z człowieka istotę szlachetną, a nie przeciętnego zwierza Kowalskiego. Jeśli podejmę się jakiegoś działania to zazwyczaj doprowadzam go do końca. Jeśli coś obiecam to dotrzymuję słowa. Jeśli mam coś w dupie, to zazwyczaj już to tam pozostaje. 


Ostatnio ktoś powiedział mi, że najłatwiejsze sposoby są najlepsze. Nie trzeba kombinować, wystarczy proste działanie i tyle. Ważne, aby to działanie było skuteczne. Ludzie zdecydowanie za często sami wszystko komplikują, a życie tak naprawdę jest proste jak schemat cepa. To tak samo jak z odchudzaniem. Ludzie na forach pytają jak schudnąć, jaka jest najlepsza dieta, co robić i jak. A wystarczy deficyt i ruch. Wszyscy sobie tak wszystko komplikują, że jest to po prostu mała głowa. Zamiast myśleć, rozmyślać, analizować, rozkładać na czynniki pierwsze wystarczy przemyśleć sprawę, działać i tyle. Jak nie wyjdzie to spróbować raz jeszcze. Nie poddawać się, po prostu robić. 







Zapewne pamiętacie moją przyjaźń z Magdaleną, którą wielokrotnie opisywałam na Myślach Kobiety Wyzwolonej. To była przyjaźń intensywna, szalona, temperamentna, ale i stosunkowo krótka, bo co to są 3 lata patrząc na długość całego życia przeciętnego Polaka. Trzy lata to tyle co nic. Niemniej była to przyjaźń, do której mam ogromny sentyment i zawsze będę ją wspominać dobrze, bo między nami było takie flow, które rzadko się zdarza. I mimo, że mam tendencję do ratowania ludzi z różnych opresji to już się prawie z tego wyleczyłam i nie pomagam jeśli wiem, że ta osoba nie jest gotowa na pomoc, że jej nie przyjmie i, że to bez sensu. Myślę też, że przyjaźń z nią i generalnie Magdalena to takie drzwi w moim życiu, których już nigdy nie powinnam otwierać, bo za nimi jest po prostu taka puszka Pandory, z której nie wiadomo co wyjdzie. Wiem, że Magdalena to dobra i wrażliwa dziewczyna, wartościowa, z pięknym głosem, o cudownej urodzie, ale wiem też, że pociągała ją ciemność, która mogłaby i mnie pochłonąć gdyż i mnie mrok fascynuje od zawsze. A jak wiadomo stajemy się tym, z kim przebywamy najczęściej. Wiem, że żyje, ale wiem też, że nie jest zadowolona ze swojego życia. Widziałam ją, choć ona mnie nie. Niestety upadła, ale niestety nie mogę jej podać ręki, bo ta ręka mogłaby pociągnąć mnie w przepaść, z której mogłabym już nigdy nie wyjść. Wiem też, że gdyby mnie kiedyś spotkała przypadkiem to na pewno bym nie odwróciła głowy od niej, ale co bym powiedziała i co bym zrobiła to nie wiem. Nie umiem na to pytanie (?) odpowiedzieć. Magdalena jest dla mnie w każdej czekoladowej trufli, w każdym niuchnięciu La vie est belle od Lancộme i w każdym Black Devilu czekoladowym, którego już nigdy nie wypalę. Taka już była Magdalena... słodka, intrygująca i cierpka zarazem. Czy kiedyś stanę z nią twarzą w twarz? Nie wiem. Czy kiedyś z nią porozmawiać? Nie wiem. Czy kiedyś wybaczę jej? Już to zrobiłam. Dla siebie samej. 









Jako miłośniczka filmów grozy wiem od dawna jak funkcjonują horrory i jakie rady dają oglądającym. Pierwsza z nich to - NIE OTWIERA SIĘ DRZWI, KTÓRE POWINNY BYĆ ZAMKNIĘTE. I z doświadczenia wiem, że czasem stoimy przed ogromną pokusą, mamy taką nieodpartą chęć otworzyć te przysłowiowe drzwi i sprawdzić co się za nimi kryje. Niemniej bardzo często nawet nie powinniśmy dotykać klamki. Można się sparzyć, i to dosłownie! I tak też jest w historii, którą Wam wyżej opowiedziałam i kiedyś kiedyś w dawniejszych moich postach. Tak naprawdę wiem co dałoby mi dalsze przyjaźnienie się z Magdaleną. Byłoby fajnie, intensywnie, ale i mrocznie, borderline`owo i miałabym non stop sceny przyjacielskiej zazdrości. A jak wiecie dla mnie zazdrość to najgorsza wada u człowieka. Jako, że cenię sobie wolność to po prostu nie jestem w stanie przebywać z jakimś zazdrośnikiem/zazdrośnicą. Ja po prostu muszę oddychać i cieszyć się czasem samotnością nie będąc nigdy samotną. Po prostu tyle i aż tyle.












Tymczasem. 


piątek, 10 października 2025

Czerwiec & Lipiec 2025 oczami MotorOLI, czyli... meksykańskie polędwiczki, jedzonko to życie oraz spacerki po Łodzi (tylko 13 zdjęć!!!)

Dobry wieczór Kochani! ✋ W końcu przychodzę do Was z relacją w zdjęciach z czerwca i lipca tego roku. Podczas tych miesięcy sporo pracowałam i robiłam niewiele zdjęć, ale coś tam dzisiaj dla Was przygotowałam, więc zapraszam do dzisiejszej lektury. 




Moja szefowa uzależniła mnie od tych pikantnych polędwiczek z Żabki. Zjadłam chyba już z 5 opakowań i ciągle mi mało 😅😅😅. Katarzyno uzależniłaś mnie! 😆



Dziadek nauczył mnie kiedyś robić najlepsze omlety pod słońcem. Tutaj moja propozycja omleta z szyneczką z indyka, serem żółtym i pomidorem. Palce lizać! 



Lubicie owoce leśne? Jeśli o mnie chodzi uwielbiam truskawki i borówki amerykańskie. Najmniej przepadam za malinami. Może dlatego, że najczęściej w nich można spotkać robaczki, a ja insektom mówię definitywnie NIE. 



Mogę Wam z czystym sercem polecić te dwa napoje. Dobrze nawadniają i są naprawdę smaczne. Żelki kwaśne bez posypki są po prostu pyszne i chyba muszę je kupić Adrianowi, bo bez kwaśnej posypki to zje. Zjesz? 😆😃😃😃



Musiałam zrobić w tym miejscu fotkę, bo wygląda jak amerykański Brooklyn. Czyż nie? 😎



Na ile mi czas pozwalał to robiłam sobie spacerki po Łodzi. To był dzień pełen nadziei, ale i pełen stresu.



Byliście kiedyś w Łodzi, czy unikacie tego miasta Polski jak ognia?



Całe życie mieszkam w Łodzi, a w tym miejscu byłam pierwszy raz. No po prostu niewiarygodne, tylko ja tak umiem.



Odkąd pamiętam zawsze doceniałam sztukę pod każdą postacią. 



Dworzec ŁÓDŹ FABRYCZNA jest piękny i pamiętam ten dzień gdy z dziewczynami ze stosunków międzynarodowych wybrałam się tam po raz pierwszy gdy się budował. Było to dawno, bo bodajże w 2016 roku, a ja pamiętam to jak dzisiaj. Wtedy życie było jakieś przyjemniejsze i prostsze. 



Zanosiło się na taki deszcz, że szok. Ulewa było okrutna i przemokłam do suchej nitki. Dosłownie!



Ta pomnikowo-figura mi się mega spodobała. A jak Wam się podoba?



A tu znowu te pikantne polędwiczki mające smak Meksyku z ryżem i moją ulubioną zieleniną, czyli kolendrą. Kolendrę mogę jeść samą z doniczki, ponieważ uwielbiam jej mydlany, perfumeryjny smak. Jest to cudowne zielsko i pomaga na trawienie. Jesteście team kolendra, czy team natka pietruszki?












W czerwcu i w lipcu tego roku bardzo bardzo dużo pracowałam i nie miałam kiedy ciągle gdzieś chodzić. Bo wiecie, jak się pracuje po 12h to już za wiele dnia nie zostaje. Wracam do domu koło 23:00 i jedyne o czym marzę to szybka kąpiel i spanko. Tak w tym roku wygląda moje życie, ale nie narzekam, bo wolę to niż smutki, łzy i problemy. 








Trzymajcie się ciepło Kochani! 😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘😘


























wtorek, 7 października 2025

JESIENIARA pełną gębą

Październik to jeden z moich ulubionych miesięcy i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Uwielbiam ten okres kiedy pada deszcz całymi dniami, jest mgliście, chłodno (w końcu!) i w sklepach jest mnóstwo różnych halloweenowych dekoracji. To po prostu raj na ziemi dla mnie. Październiku trwaj! 😃💫





Jesienią mam ochotę na przemyślenia i na porządki przed świętami. To dobry czas, aby wiele spraw uporządkować i pozamykać. Dobrze też pomyśleć nad mocną pielęgnacją po lecie i urządzić sobie długie, rozgrzewające kąpiele w wannie. Kto jak kto, ale tej jesieni potrzebuję bardzo jakiejś kuracji natłuszczającej moje ciało, bo czuję się jakaś... wyschnięta. A jak wiemy lata w tym roku w Łodzi nie było, więc jest to troszkę dla mnie dziwne, że się przesuszyłam. Jesienią dobrze wybrać się też na grzyby albo po prostu zażyć kąpieli leśnej, która jest niesamowita dla ciała jak i dla ducha. No i oczywiście jesienią jest idealny czas na gorące aromatyczne herbaty i chodzenie po sklepach. Już się nie mogę doczekać jak pobuszuję sobie na przykład w Pepco. Fakt faktem ostatnio kupiłam aż trzy jesienne kubki, więc jestem na jesienny vibe przygotowana, ale kto mi zabroni, prawda? 😁😁😁 Muszę się po prostu zrelaksować, a nic tak dobrze nie działa jak shopping. 


Jak widzicie powyżej tekstu dodałam zdjęcie w przepięknym brązowym, camelowym płaszczyku. I tutaj chwila dla tego cudownego odzienia. Dostałam go od mojej dentystki za co serdecznie dziękuję. Jest przepiękny, jakościowo wyborny i czuję się w nim pięknie. Dziękuję pani Anno! 😘😘😘💖






Jesienią należy też odwiedzić cmentarze, ponieważ warto uporządkować nie tylko swoje domy, ale także i groby najbliższych. Październik jest doskonałym miesiącem dla porządków cmentarnych, ponieważ w listopadzie wszystko powinno być już gotowe, bo jak wiadomo czeka nas Wszystkich Świętych i Zaduszki. Nie wiem jak Wy, ale ja odkąd pamiętam uwielbiałam te dwa dni w roku, bo zawsze czułam, że właśnie wtedy jest najcieńsza granica między światami. Czuć wtedy coś w rodzaju przemijania i tęsknoty, ale i pewien rodzaj nadziei na dalsze życie poza tym tu na ziemi. 
Swoją drogą myślami już się szykuję do tych dwóch dni i dodatkowo planuję zrobić fajną relację cmentarną dla Was. Tak! Wybieram się ja stragany cmentarne, bo pamiętam, że jako dziecko to po prostu uwielbiałam. Obwarzanki i pańska skórko NADCHODZĘ! 😎😍😃😃😃💫






Tymczasem. 


niedziela, 5 października 2025

Rok 2025 dobiega małymi kroczkami końca...

Dobry wieczór Wszystkim! 👋😘😘😘



Mamy już początek października, a to znaczy tylko jedno - ROK 2025 DOBIEGA MAŁYMI KROCZKAMI KOŃCA. Bardzo mnie to cieszy, bo jest to rok trudny, ale niepozbawiony pozytywnych chwil. Niemniej wydarzyło się tyle i takie rzeczy, że wiele osób by mi po prostu w to nie uwierzyło. W to co miało w tym roku miejsce w moim życiu. No way! 😎







To zdjęcie zrobiłam po pierwszym spacerze w 2025. Gdyby wtedy ktoś mi powiedział, że będę dręczona telefonami, że będę pracować w sex shopie i, że wydarzy się to wszystko co się w tym roku wydarzyło to bym się chyba zaśmiała. A jednak, wydarzyło się i jestem bogatsza o wiele doświadczeń i biedniejsza o wiele litrów łez. Na szczęście mam umiejętność szybkiego podnoszenia się z kolan i jakoś żyję. Może właśnie dlatego jeszcze żyję. 






Dzisiaj była niedziela, więc w końcu miałam dzień wolny i mogłam się zregenerować po ostatnim maratonie w sex shopie. Można rzec, że przespałam całą niedzielę. Tak, nie będzie do nadużycie, bo całą niedzielę spałam i śniłam. 


A Wam jak minęła niedziela? 👼👼👼


Buźka 💋


czwartek, 2 października 2025

To był pozytywny dzień, choć niepozbawiony bólu i cierpienia...

Dobry wieczór! 😘

Jestem po kolejnych 12h pracy i po prostu padam na twarz i cycki. Nie powiem, że był to zły dzień, bo nie był. Wraz z 1 października weszłam w nowy miesiąc z bardzo pozytywnym nastawieniem i świeżą energią do działania. Tak jak sobie zaplanowałam wzięłam szybką oczyszczającą kąpiel, szybko poszłam spać i szybko zasnęłam. Spałam 6 godzin z hakiem, ale dobre i to. Byłam jak zawsze na czas w pracy i wcale nie popsuły mi nastroju w tramwaju dwie czarnowłose patuski, które coś na mnie wskazały. Generalnie mam to w rzyci i tyle. Dzisiaj w sex shopie nie działo się po prostu NIC. Miałam jedynie 4 klientów, więc tak naprawdę 10h miałam dla siebie, więc wynajdowałam sobie zajęcia. Cieszę się, że pan prezes kazał posty na Facebooku udostępniać to chociaż chwilę się czymś zajęłam. Wszystko byłoby super, gdyby nie fakt, że pobolewa mnie głowa i dodatkowo kręciło mi się w głowie. Po tylu godzinach przy komputerze tak mi się na fotelu zakręciło, że myślałam iż za moment upadnę. Zdenerwowałam się tym, bo już miałam mroczki przed oczami. Ech... nie wiem kto by mi pomógł skoro miałam dzisiaj tak niewielu klientów. Byłoby wtedy naprawdę kiepsko. Na szczęście nic mi się nie stało i wytrzymałam z bólem głowy i jej zawrotami przez 12h. Wyszłam z pracy punkt 22:00 i powędrowałam na tramwaj. 



10 minut później zadzwonił do mnie mój brat i zapytał się gdzie jestem. Powiedziałam, że zbliżam się na przystanek tramwajowy. Powiedział mi, że jest w pobliżu i mam się pośpieszyć, bo za 5 minut będzie tramwaj. Zrobiło mi się tak na sercu cieplej i na duszy, że Wojtek chce razem ze mną wracać do domu. Wiele osób tego nie zrozumie co ja poczułam, bo każdy ma zupełnie inne relacje w życiu, inne wspomnienia, przeżycia i problemy. Dla mnie to było bardzo symboliczne i takie "przytulne" uczucie na sercu. Miło mi się bardzo zrobiło! 💕







W ogóle mam Wam tyle do opowiedzenia, że chyba zrobię w weekend pogaduszkowy post i wszystko Wam streszczę, bo naprawdę tyle się ostatnio wydarzyło, że muszę o tym napisać. 


Tak na marginesie to meeeeega stęskniłam się za częstymi postami na Myślach Kobiety Wyzwolonej i staram się to ulepszyć i mimo, że jestem w chuj zmęczona to jednak otworzyłam laptopa i postanowiłam dla nas coś naskrobać na stronicach mojego bloga. Mam nadzieję, że jesteście kontent z tego powodu, bo ja bardzo.



Na koniec coś smutnego. Dzisiaj Dagmara powiadomiła na swoim Instagramie o śmierci Dżejka 😢. Bardzo mi się smutno zrobiło z tego powodu, bo mimo iż przestali się przyjaźnić i doszło między nimi do spięć to byli kiedyś przyjaciółmi na dobre i na złe. A poza tym Dagmara tym postem na Insta pokazała, że była prawdziwą przyjaciółką i zawsze wspomina swoich byłych przyjaciół pozytywnie. Klasa! Po prostu klasa i dobre serducho! 💗


Oby Ci Dżejk ziemia lekką była! ❤🙏😥😓😢


PS Śpieszmy się kochać ludzi. Tak szybko odchodzą.







Tymczasem. 

środa, 1 października 2025

Październiku nie zawiedź mnie! :D

Jest już po północy i zbieram się powoli spać. Czeka mnie jeszcze szybka kąpiel dla czystości, a nie zaś dla przyjemności. Już nawet nie czuję, że rymuję! 😆 - mam tak z przemęczenia psychicznego i fizycznego. Mój pokój wywietrzyłam do snu i zostawiłam okno na rozszczelnienie, aby mieć więcej tlenu i przyjemnego chłodu do snu. Bo jak pamiętacie z innych moich postów - CHŁÓD TO MŁODOŚĆ!!! Zanim pójdę do wanny to zmyję swój sexshopowy makijaż (solidna tapeciara ze mnie, ale chuj z tym 😆😆😆 - żebym ja miała tylko takie problemy w życiu xD). A jak już się wykąpię to nie zamierzam suszyć włosów, bo aktualnie szkoda mi na to czasu. Wolę się wyspać. Wyspać... powiedzmy, że względnie wyspać. Nie pamiętam kiedy byłam wyspana, bo nie do końca dobrze sypiam i przede wszystkim za krótko. Wy nawet nie wiecie jak strasznie jestem zmęczona 😞. No cóż... mniejsza z tym. Nie chcę tracić czasu, więc kończę dzisiejszy krótki pościk (dosłownie POŚCIK) i idę na szybkie myju myju, aby jak najszybciej wskoczyć do łóżka i oddać się w ramiona Morfeusza. 



Dobranoc moi Kochani! 😘😘😘 Samych kolorowych i przyjemnych snów dla Was i dla mnie! 👋😘😇