piątek, 9 lutego 2018

Czuję się słabo, ale nie najgorzej...

Dobry wieczór moi Kochani. Dzisiaj postanowiłam napisać dla Was post, ponieważ czuję się nie najgorzej, więc pomyślałam sobie, że wykorzystam ten przychylny moment na napisanie dla Was postu. Jak doskonale wiecie z moich poprzednich postów styczeń i luty upływa mi pod znakiem szpitala. Nie sądziłam, że zachoruję tak poważnie i przewlekle. Wierzę, że z tego wyjdę choć z tą wiarą nie jest łatwo. Chciałam Wam podziękować za miłe słowa, wparcie, odwiedzanie MKW i oczywiście za nowe polubienia bloga. Dzięki temu wiem dla kogo tworzę i jest Was coraz więcej. Mam głęboką nadzieję, że wyzdrowieję z tego i będę mogła napisać to co już sobie dawno zaplanowałam. Trzymajcie kciuki, ponieważ wsparcie mentalne zawsze ma wielką moc.

Jak widzicie moje nazwisko znowu zostało błędnie napisane, ale jestem już przyzwyczajona, że ludzie ciągle popełniają błąd w MAASSEN. 

Tutaj Was pewnie zaskoczyłam tym zdjęciem. Mam na nim 15 lat i jak widać jestem chuda. Niedawno moja ciotka wysłała mi to zdjęcie, ponieważ odnalazła je na swoim laptopie. Miło z jej strony, bo mam dobre wspomnienia z tamtymi czasami kiedy to zdjęcie zostało zrobione. 

W szpitalu czekało mnie badanie zwane Krzywą Cukru. Niestety badanie wyszło dla mnie niekorzystnie, ponieważ okazało się, że mam STAN PRZEDCUKRZYCOWY, a co za tym idzie mam nieprawidłową tolerancję glukozy. Od tego czasu nie słodzę i jak na razie dobrze mi idzie. Choć nie wyobrażam sobie abym była do końca na diecie bez cukru.

Takie śniadanie serwują w szpitalu im. Jana Bożego. Talerz czysty, cztery kropki chleba świeże - całkiem dobry chleb mieli. Twarożek też niczego sobie. Masło? nie to nie masło, ale zjadliwe. Jeśli chodzi o ten szpital to śniadania i kolacje były całkiem ok jak na jedzenie szpitalne. Obiadów nie jadłam, bo raz nie jadam w szpitalach, dwa nie lubię takiego jedzenia, trzy nie mam w ogóle apetytu, ponieważ boli mnie szyja.

Tutaj mam zdjęcie, które zrobiłam na SORze kiedy czekałam na przyjęcie. Zostałam przyjęta przez miłego i kompetentnego(tak mniemam) doktora Szwaczkę. 

Ostatnio moje życie wygląda tak, że łykam łykam łykam i łykam z tym, że zamiast kawałków jedzenia to leki. Gdybym była sobą to uznałabym, że to łykanie jest wymowne, ale niestety nie jest. 

Badanie usg jamy brzusznej wyszło jak najbardziej pozytywnie, więc jestem zadowolona. 

Uwielbiam sok pomidorowy Dawtona(szczególnie pikantny). Teraz już rozumiem czemu ostatnimi czasy miałam na niego takie pragnienie. Mam bardzo duże spadki potasu, więc organizm jest mądry i się dopomina o swoje. Piję ostatnio mnóstwo soku pomidorowego. Prawie półtora litra dziennie soku pomidorowego. Nie mam apetytu, więc przynajmniej piję soki i zupy. Swoją drogą soku pomidorowego Dawtona wypiłam już tyle, że mogłabym go reklamować, bo to moja ulubiona marka tego soku.

Kiedyś pokazywałam Wam jedzenie, dzisiaj picie, które stanowi moje jedzenie. Patrzcie jaki w życiu jest paradoks czasem. Chciałam się odchudzić, ale nie miałam nastroju ani czasu, więc zachorowałam i utraciłam apetyt. Jak widać, kochanego ciała nigdy za wiele, bo nagle można zacząć go tracić bardzo szybko. 

Mimo wszystko, że sok pomidorowy Dawtona uważam za idealny sok pomidorowy to zawsze mam tak, że szukam czegoś jeszcze lepszego niż ideał. Kupiłam sok pomidorowy Tymbark, ale dupy mi nie urwało. Dobry sok, ale w kierunku przeciętnego. 

Moi Kochani mam nadzieję, że dzisiejszy post mimo, iż dosyć szpitalniany to jednak wyszedł mi nie najgorzej. Na tyle ile siły mi pozwoliły napisałam. Niemniej starałam się aby Wam się podobało i oczywiście chciałam aby każdy z Was był na bieżąco z informacjami co u mnie. Zostałam przebadana prawie od góry do dołu i z tego co wiem to:

- mam za mało potasu
- mam stan przedcukrzycowy
- mam zmianę ogniskową z mikro zwapnieniem na tarczycy

Mam nadzieję, że w kwestii mojego nadciśnienia opornego na leczenie wszystko się wyjaśni i ustabilizuje, ponieważ funkcjonowanie przy wielkiej słabości, mdłościach, zawrotach głowy, ze skokami ciśnienia do 200 jest niemożliwe i doprowadza do tego, że moje samopoczucie podobnie jak i fizyczność choruje. Trzymajcie kciuki za moje wyzdrowienie, ponieważ takie wsparcie jak na wstępie powiedziałam także jest mi bardzo potrzebne. Nic mi nie pozostało jak wierzyć w to, że wyzdrowieję i znowu będę szczęśliwą, zdrową osobą. Tymczasem. 

















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz