Dobry wieczór moi Drodzy ✋ wczoraj były Walentynki, ale w ogóle nie odczułam tego jakże skomercjalizowanego święta miłości, ponieważ ich nie obchodziłam, a miałam. Z racji tego jestem trochę, trochę bardzo rozczarowana przebiegiem wczorajszego dnia. W piątek idę do szpitala, więc liczyłam na to, że w taki dzień jakim są Walentynki miło spędzę czas i trochę będę "osłodzona" na najbliższe dni, tygodnie szpitala. No cóż... najwyraźniej zasada mojego dziadka jest najbardziej słuszna - LICZ ZAWSZE NA SIEBIE. Prawda stara to jak świat, a moje postępowanie jest jak ostatnimi czasy bardzo nierozsądne. Nie miałam Walentynek, więc poszłam sobie na długi spacer w nowych butach i jestem i tak już w lepszym nastroju, ponieważ mam tak zajebiście wygodne buty, że teraz mogę się bezpiecznie przemieszczać z pełnym zadowoleniem. Od kilku dni moje ciśnienie jest w porządku i czuję się względnie dobrze, co osobiście bardzo mnie cieszy, ponieważ strasznie wysokie skoki ciśnienia bardzo mnie ostatnio wymordowały. Swoją drogą nie wierzyłam już w to, że mogę poczuć się dobrze, a tu taka miła odmiana na tej płaszczyźnie. Czasem warto uwierzyć w cuda, nawet jeśli Wam się nigdy nie przytrafiały. Ja naprawdę myślałam, że mój czas życia się kończy i wpakowałam się w takie załamanie psychiczne, że już naprawdę ciężko było mi się z tego wykaraskać. Niemniej znacie mnie i wiecie, że głęboko wierzę w to, że wszystko w naszym życiu dzieje się po coś i wszystko co nam się przytrafia ma jakiś większy sens. I myślałam, że tego nigdy nie powiem ale cierpienie naprawdę uszlachetnia. A dlaczego? Dlatego, że podczas cierpienia nagle chcemy być lepszymi ludźmi, nagle chcemy pogodzić się z naszymi wrogami lub ludźmi, których w jakiś stopniu skrzywdziliśmy. Cierpienie naprawdę ma sens, ale czasem to cierpienie to prawdziwe katusze.
A wracając do Walentynek bardzo jestem ciekawa jak Wy moi Kochani je spędziliście. Jeśli macie ochotę możecie w komentarz mi o tym opowiedzieć, chętnie poczytam o tym co się w tym dniu u Was dzieje i jakie macie zdanie na temat tego święta ❤😇
Kiedyś uważałam, że Walentynki to głupi wymysł aby świat mógł zarabiać pieniądze na miłości innych osób. Uważałam też, że to święto miłości to czysta komercjalizacja naszych ludzkich uczuć. Dzisiaj natomiast uważam, że Walentynki to super okazja na spędzenie miło wieczoru wspólnie ze swoim ukochanym czy ukochaną. Wiadomym jest to, że należy kochać się cały rok, ale Walentynki to świetna okazja na kolację z afrodyzjakami, romantyczny spacer, czerwone róże lub tulipany, wściekle czerwone szminki i paznokcie. Tego dnia warto naprawdę otaczać się czerwienią i różem, bo te kolory mają w sobie prawdziwą moc przyciągania, pożądania. Są seksem, emocjami i miłością. A oto przecież chodzi w tym pięknym, miłosnym dniu.
Tegoroczne moje Walentynki były samotne, a o licho większe jest to, że zawsze w Walentynki przez wszystkie lata mojego życia jestem sama. Tak się moje życie układa, że akurat tego dnia znowu jestem sama, znowu moje znajomości się pieprzą i wszystko jest nie tak. W tym roku chciałam przerwać tę złą karmę i zmienić przeznaczenie, ale się nie udało. Jeszcze dzisiaj miało być dobrze, a wyszło jak zawsze. Trudno się mówi. Nie mam zamiaru się denerwować, bo moje ciśnienie nerwów nie lubi, a w tej chwili moje zdrowie to moja miłość i chcę być po prostu zdrowa. Miłość jest ważna w życiu, ale nie jest najważniejsza. Może to straszne co teraz napisałam dla wielu z Was, ale ten kto kiedykolwiek stracił bądź tracił zdrowie i życie, ten na pewno mnie zrozumie i zgodzi się z moją opinią, choć tego nie wymagam, bo jesteśmy wolnymi ludźmi.
Na koniec chcę Wam powiedzieć, że teraz nie będę pisała do czasu kiedy nie wyjdę ze szpitala. W szpitalu pewnie znowu będę miała wiele przemyśleń, ponieważ będę miała czas na zastanowienie się nad ludźmi w moim życiu i nad swoim życiem. Wiecie potrzebowałam spokoju i Los rzucił mi pod nogi szpitale. Teraz już nie mogę narzekać na brak czasu i brak na zastanowienie się. Czekają mnie nowe wyzwania, doświadczenia i nowi ludzie, z którymi będę dzieliła szpitalny pokój. Mam nadzieję, że trafię na ciekawych ludzi, z którymi podobnie jak z panią Janeczką i panią Jolą będę się dobrze dogadywała. Może nawet będzie lepiej? Na to liczę. Czekają mnie badania, których nigdy nie miałam w swoim życiu. Dowiem się ile mam w sobie hormonów stresu, to akurat jest dla mnie bardzo ważne. A przede wszystkim ciekawi mnie co to mam w sobie za ognisko z mikro zwapnieniem na tarczycy. Trzymajcie kciuki aby nie okazał się to guz złośliwy, bo wiecie, że mam do zrobienia w życiu jeszcze sporo. Dodatkowo czeka mnie biopsja czyli nakłucie szyi długą, cienką igłą. Dodatkowo frapujące dla mnie jest to, że na oddziale endokrynologicznym leży mnóstwo anorektyczek i bulimiczek, także może być ciekawie. Sama mam problemy z jedzeniem odkąd skończyłam 15 lat, ale nigdy nie chorowałam na powyższe choroby. Niemniej rozumiem te dziewczyny i chłopaków(nikt nie mówi o nich, a oni też chorują) jak ciężko im w życiu. Trzymajcie kciuki za mój pobyt w szpitalu, a przede wszystkim trzymajcie kciuki abym nie miała raka. Boję się, bo naprawdę źle się czułam i czuję chwilami, a że mam za dużo krwinek białych to naprawdę się boję aby to nie było to co myślę. Jak wyjdę ze szpitala to od razu napiszę Wam jaką diagnozę postawili lekarze. Sama jestem bardzo ciekawa. Wy natomiast bądźcie zdrowi i czekajcie na nowe posty.
Kocham dla Was pisać. Dzięki Wam nie czuję samotności.
PS. Na miłość nigdy nie jest za późno. Na samotność często jest za wcześnie. Pamiętajcie!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz