piątek, 7 września 2018

Sylwester & Walentynki czyli dwa najbardziej depresyjne dni w roku

Odkąd pamiętam nie przepadałam za Sylwestrem, ponieważ zawsze był to dla mnie czas końca wszystkiego. Pojawiają się wspomnienia, niewykorzystane szanse, rozmyślanie nad tym co mogło się stać a się nie stało. Sylwester to dzień kiedy marzy mi się dobry szampan, pilot do czy od telewizora i maraton filmowy. Walentynki? Walę w drinki. To kolejny dzień, który wspominam zawsze źle i co bym nie chciała zrobić czy zmienić zawsze ten dzień jest ładnie mówiąc - nieatrakcyjny. Zawsze myślę sobie co robią ludzie w te dwa dni. No jasne są tacy, którzy idą na bal, inni na "grubą" domówkę, inni wieszają sobie na lodówce serduszka licząc na wielką miłość, a są tacy którzy IDĄ SKOCZYĆ Z DACHU w grupowej manifestacji pecha, nieszczęścia i zjebanego doszczętnie życia. Jeśli nie wierzycie obejrzyjcie Naukę spadania z jednym z moich ulubionych aktorów(Pierce Brosnan). Swoją drogą Pierce Brosnan uratował dziewczynę chcącą skoczyć z mostu. Bardzo mnie wtedy zainspirował jako człowiek. Po przeczytaniu wywiadu z nim byłam bardzo pozytywnie zaskoczona. A wracając do Sylwestra i Walentynek to... TAK tego dnia dochodzi to niewyobrażalnej liczby prób samobójczych i samobójstw. Dlaczego? Bo są to dwa najbardziej depresyjne dni w roku. Podczas Sylwestra uświadamiamy sobie, że jesteśmy starsi, że coś się skończyło, że nie kupiliśmy tego jachtu, który mamy na zdjęciu przyklejonym na wewnętrznych drzwiach szafy, że nadal ważymy te 10 kilogramów za dużo, że mężowi mimo stosowania nowej generacji tabletek na potencję nadal nie staje, że że że że razy milion że. W czasie Walentynek często jesteśmy sami, po prostu tego dnia bardzo wiele osób niemających miłości swojego życia targa się na swoje życie i kończy je, ot tak.

Dodatkowym bodźcem do popełnienia samobójstwa w czasie Walentynek i Sylwestra ale głównie Sylwestra jest alkohol, który wpływa na niekiedy silniejsze doznawanie lęku i poczucia bezsensu istnienia. Nie dziwię się samobójcom, że decydują się odejść właśnie w te dwa dni roku. Mnie jako osobę, która kocha życie te dwa dni bardzo stresują, smucą i wprowadzają w melancholię. Może to dobry moment na przemyślenie swojego życia? Ha ha ha 😈

Dziwię się jedynie osobom, które chcą odebrać sobie życie poprzez zeskoczenie z dachu. Znając moje szczęście to połamałabym się i żyła dalej. Choć wiem, że wiele z tych osób chce zakończyć swoje życie w sposób ceremonialny z pewną dozą kunsztu. Boże co ja piszę samobójstwo z dozą kunsztu. Chyba wczoraj za dużo przyćpałam tej Hydroksyzyny ha ha ha 😈 A tak poważnie to ludzie skaczący z dachu, chcą aby choć samobójstwo wyglądało na coś okazałego skoro ich życie było bardzo przeciętne. Niemniej nie można generalizować, bo wielu wysoko postawionych ludzi odbiera sobie życie, ponieważ nie umie poradzić sobie ze swoim zbuntowanym, zbulwersowanym, wkurwionym na rzeczywistość wnętrzem. 

Nigdy nie naśmiewałam się z samobójców, bo im bardzo współczuję. Poza tym znam temat i powiem Wam, że dla osób bliskich to tragedia niewyobrażalna i jako osoba widząca próbę samobójczą i osobę, która odebrała sobie życie mogę powiedzieć tylko tyle, że życie jest chwilowym teatrem, który przeminie bardzo szybko, za szybko. Jeśli rozważacie taką decyzję zastanówcie się kto by za Wami zapłakał, kto by się załamał słysząc wiadomość o Waszej śmierci. Zastanówcie się nad tym co daje Wam szczęście. Samobójstwo jest zawsze złą decyzją. Choć czasem wydaje się, że najlepszą. Jedynym plusem choć brzmi to nieprzyzwoicie z mojej strony jest to, że coś takiego, doświadczenie takie jakie miałam ja, widząc człowieka umierającego jest czymś w rodzaju przemiany wewnętrznej. To niewyobrażalny ból stracić kogoś na zawsze. I mam nadzieję, że On wie, choć dzisiaj miałby urodziny, to wiem że tam gdzie jest już jest dobrze. To bardzo emocjonalne dla mnie i dzięki tamtej sytuacji zrozumiałam, że warto kochać szybciej, że warto żyć pełniej. Po prostu warto.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz