niedziela, 7 października 2018

Przypadki nie istnieją!

Dzień dobry moi Drodzy 😇 Wielu z Was, wiele osób które znam i ludzie jako ogół uważają, że ich życiem rządzą przypadki, bo człowiek to rzeczownik, także przypadek nim rządzi. Tak myślą. Ale czy słusznie? NIE. Oczywiście istnieją dwie szkoły. Ta, która mówi, że to co się dzieje jest po prostu zdarzeniem, staje się wspomnieniem, a potem zapominamy. Druga zaś szkoła mówi, że wszystko dzieje się po coś i ma ukryty sens. Ja wierzę oczywiście w tę drugą opcję, ponieważ zawsze jak coś zadziało się w moim życiu było po coś, aby mnie czegoś nauczyć, zahartować w dalszym życiu. Tak! tak było, jest i będzie zawsze, ponieważ jeżeli w coś bardzo wierzymy to doświadczamy samospełniającej się przepowiedni. Psychologia wie więcej na ten temat. Poczytajcie i sami zaczniecie dostrzegać, że wszystko co się wydarzyło doprowadziło Was do punktu, w którym dzisiaj się znajdujecie.

Cały czas doświadczam zaskoczeń, nowych zdarzeń, buduję swoją rzeczywistość, na którą składa się świat zewnętrzny ale i wewnętrzny. Moje wnętrze jest bardzo dużym chaosem ale uporządkowanym. Dlaczego? Po prostu mam mnóstwo myśli. Myślę nawet gdy śpię. Ale w tym całym chaosie wiem kim jestem i do czego zmierzam. Mam nadzieję, że wystarczy mi życia aby to wszystko zrobić co bym chciała. Dlatego między innymi dlatego piszę abyście widzieli co u mnie(bo wiem, że Was to ciekawi), a poza tym dokumentuje swoje poczynania, myśli i wspomnienia, które jak wiecie są dla mnie bezcenne. 

Nigdy nie uwierzę, że coś było przypadkiem, że po prostu tak się stało i tyle. Pamiętacie jak było ze mną źle w styczniu tego roku? Każdy pamięta. Potem załamanie nerwowe spowodowane moim stanem zdrowia. To wszystko było niewiarygodnie trudne i wiele osób(powiedziałabym, że większość) nie ma pojęcia jak się czułam. Jeżeli możecie sobie wyobrazić ciśnienie tętnicze dochodzące do ponad 200/150 z pulsem 160, dusznością, mdłościami, zawrotami głowy i przerażającym zmęczeniem oraz ogromnym strachem przed śmiercią to wiecie jak się czułam. Niemniej dzisiaj po 9 miesiącach mogę powiedzieć, że nie żałuję tego co się stało. Naprawdę! Nie żałuję, ponieważ to musiało się stać abym mogła poradzić sobie z moją słabością, z tym co było moim konfliktem wewnętrznym. Dałam radę sama. Kilka osób było ze mną mentalnie i wiem, że życzyli mi dobrze, za co im będę dozgonnie wdzięczna. Na pewno taką osobą jest Kinga, ponieważ mimo, że nie widziałyśmy się od grudnia 2017 to cały czas rozmawiamy i wiem, że ona mnie wspiera. Czuję to i będę jej za to zawsze wdzięczna, zawsze. W szpitalach poznałam kilka osób, które również dużo wniosły do mojego życia. To nie były zwyczajne osoby. Na sali leżała ze mną psychoterapeutka, nauczycielka religii i lesbijka. Trzy zupełnie różne kobiety, 3 historie i 3 spojrzenia na rzeczywistość. Rozmawiałam z każdą i bardzo dużo się nauczyłam i zdobyłam wiele, co umożliwiło znowu stanąć mi na nogi. Moja choroba była mi potrzebna. I jakkolwiek brutalnie i niedorzecznie to brzmi, to TAK! Choroba sprawiła, że mentalnie czuję się naprawdę znacznie lepiej. To tylko jedyny przykład w moim życiu, że przypadki nie istnieją i wszystko jest po coś. Ale to najbardziej mocny przykład jaki mogę Wam podać. Mam nadzieję, że zaczniecie inaczej patrzeć na swoje życie, ponieważ nigdy nie jest tak źle jak myślicie. Wierzcie mi, mam za dużo przeżyć, aby tego nie wiedzieć. 

Trzymajcie się moi Drodzy!

👄👄👄

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz