piątek, 29 czerwca 2018

Skazana na bluesa

W muzyce protestujących afroamerykańskich robotników zakochałam się jako młoda dziewczyna i czasem nadal słucham w samotności bluesa. To taki gatunek muzyczny, który trzeba słuchać kiedy się cierpi i obowiązkowo w samotności albo z ludźmi, którzy są źli na Los, Boga i życie. Blues to muzyczny protest, to skarga na wszystkie przeciwności losu jakie nas spotkały, to żal za młodością, smutek za miłością i rozpacz za wspomnieniami, które już się nigdy nie powtórzą, nigdy nie wrócą. Blues podobnie jak jazz to muzyka improwizacji, dlatego tak bardzo go lubię. Nie można zapomnieć, że to idealna propozycja muzyczna podczas jazdy samochodem, leżenia na hamaku, palenia dobrego papierosa własnej roboty i dzikiego seksu. Ta muzyka podobnie jak jazz rozpala zmysły, bo jest w niej prawda, coś brudnego, dzikość, nieokiełznana siła i dążenie do wolności.

Słuchanie bluesa boli, ale w taki dobry, smaczny sposób. Z bluesem jest tak, że można kochać albo nienawidzić. To nie jak pop, że każdy kawałek jest "nawet ok". Blues to przede wszystkim inteligentna muzyka, z rytmem, który pociąga tłumy. Jeśli ktoś jak ja lubi klimat głębokiej Luizjany to wie gdzie mogłabym "popłynąć". To muzyka, którą trzeba czuć serduchem, umysłem i ciałem. Serce bije szybciej, umysł się uwalnia, a ciało jest gotowe na rozkosz.  

Lubię melancholię i chyba nigdy nie chciałabym się jej pozbyć. Po prostu jestem skazana na bluesa. Lubię mrok, ciemność i ten wyrafinowany protest niezgadzania się na to co inni by chcieli. Najważniejsza jest wolność, tolerancja i swoboda. Wychowałam się na świetnej muzyce dzięki mojemu dziadkowi. Słuchałam Hendrixa, Presleya, Dalidy, Baccary i wielu wielu innych wybitnych postaci. Oglądałam westerny gdzie faceci byli mężczyznami, kobiety kobietami, więc w tym świecie mając takie wzorce wcale nie jest łatwo żyć. Ale myślę, że kiedyś było znacznie lepiej, bo był klimat, a teraz jest kultura masowa, która mnie przytłacza. Nie lubię tego. 

Czarny to wyraz protestu, to niezgadzanie się na to co nas otacza. Czarny to blues, to melancholia. Lubię to bardzo. 

Właśnie przypomniało mi się jak dziadek i jak mój brat grali na harmonijce ustnej. To typowy instrument bluesowy. Ten dźwięk jest tak prawdziwy, że aż stópka mi pląsa. Nie ukrywam, że słucham bluesa teraz. Z przyjemnością bym zapaliła i napiła się mocnej whiskey z colą i poszła na długi spacer. Nastroiłam się idealnie. Swoją drogą czy Myśli Kobiety Wyzwolonej czytają jacyś fani bluesa? 

Reasumując blues to nie tylko dobra muza, ale i sposób na życie. Są ludzie, którzy prowadzą takie życie, że ciągle muszą coś zmieniać, ich życie jest niekończącą się wędrówką, smakowaniem życia, kosztowaniem i cieszeniem się z tego co się ma. Nie wiem czy kiedyś znajdę miejsce, w którym będę chciała pozostać. Nawiązując do tego co napisałam przed chwilą dzisiaj podjęłam nową decyzję dotyczącą mojej dalszej przyszłości. Wracam na studia! Nikomu nie obiecam jak się to skończy, bo wiecie, że jestem pod tym względem nieprzewidywalna. Moja decyzja jest na pewno trudna. Tam mnie jeszcze nie było. Będzie to zupełnie nowy rozdział w moim życiu. Jeśli się dostanę to od razu podzielę się z Wami moim sukcesikiem(sukcesem nazwę to jak to skończę ha ha ha). Pewnie jak zacznę to zaczną się zakłady, kiedy to rzucę 😈😈😈 Ale pożyjemy zobaczymy. Aha... zostaję w Łodzi jak na razie. A co przyszłe lata pokażą to się okaże. 

Spokojnej nocy Wam życzę moi Kochani i skosztujcie choć raz bluesa. Może się zakochacie, a wierzcie mi, że kto pokocha bluesa będzie to miłość do końca życia ❤❤❤

Tymczasem

Wasza(niebieska) Aleksandra 👄


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz