czwartek, 18 kwietnia 2019

Beyoncé HEAT

Jako, że mam naturę kokieteryjną to bardzo lubię seksowne, zmysłowe i wyrafinowane zapachy perfum. Lubię gdy woda perfumowana to kwintesencja kobiecości i dzikiej seksualności. Tego najczęściej poszukuję w perfumach. Rozglądając się w tym roku za takimi perfumami trafiłam na mnóstwo pochlebnych recenzji odnośnie zapachu Heat, który jest zapachem celebryckim piosenkarki Beyoncé. To bardzo, ale to bardzo popularny zapach z 2010 roku. Nie przepadam za bardzo popularnymi zapachami, gdyż nie lubię pachnieć jak większość. Niemniej skuszona przez wspaniałe opinie postanowiłam zakupić aż 100 mililitrów tychże perfum. Zapłaciłam za nie 56 złotych plus koszty przesyłki, więc uważam, że cena jest bardzo atrakcyjna. Po dwóch dniach od zamówienia otrzymałam perfumy. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy to ich piękny flakon! 

To bez wątpienia najpiękniejszy flakon perfum w mojej małej kolekcji. ALE! Jest jedno wielkie Ale. Buteleczka jest piękna i elegancka ale bardzo nieporęczna. Niewygodnie aplikuje się ten zapach. Nie wiem czy taka sama wada występuje w mniejszych pojemnościach. 

Teraz czas przejść do nut zapachowych, które są najbardziej istotne przy zakupie perfum.


Nuta Głowy: brzoskwinia, magnolia, neroli, orchidea

Nuta Podstawowa: bursztyn, drzewo, fasola tonka

Nuta Serca: migdały, piżmo, wiciokrzew


Powiem szczerze, że tym razem w ogóle nie kierowałam się nutami zapachowymi tylko opiniami internautów. Po pierwsze nie lubię brzoskwini w perfumach, bo wydaje mi się bardzo sztuczna i ulepna. Zapachu magnolii też nie lubię. Być może dlatego ten zapach nie przypadł do mojego gustu. Używam go i testuję prawie półtora miesiąca i ten zapach po prostu się nie rozwija. Jest ciężki, trochę duszący i przytłacza mnie. Dla mnie w ogóle nie pachnie seksownie, choć wiem, że wielu osobom się podoba. Wielu mężczyzn go uwielbia. Niemniej dla mnie to taki śmierdziuszek. Jechałam z moim sąsiadem windą a on zaciągał się nosem jakby coś mu się nie podobało. Moja mama gdy poczuła HEAT powiedziała z wykrzywieniem na ustach - "Co to za okropny zapach?!!!". No cóż... dla mnie ten zapach nie pachnie seksem i moje stosowanie go dzisiaj się zakończy. 

Ten zapach na pewno nie jest odpowiednim zapachem na wiosnę i lato, ponieważ jest ciężki, za ciężki na upały. Sama nazwa perfum oznacza SKWAR, UPAŁ, GORĄCZKĘ i faktycznie od zbyt nachalnego użycia tej wody perfumowanej można się rozchorować. Jestem bardzo wybredna jeśli chodzi o perfumy i bardzo mało zapachów mi się podoba. HEAT to popularny kit. Mnie na pewno się nie podoba, choć jestem bardzo ciekawa jego dwóch sióstr czyli Midnight Heat i Heat Kissed. Na pewno zakupię sobie po próbce tamtych perfum, ponieważ uważam, że będą bardziej w moim guście patrząc na nuty zapachowe. Już nigdy nie skorzystam z opinii innych jeśli chodzi o zakup perfum, ponieważ najlepiej kierować się nutami zapachowymi i niczym innym. W tym zapachu jest przede wszystkim wszystkiego TOO MUCH. Bursztyn, piżmo, migdały, brzoskwinia to już mocne zestawienie. Bardzo ciężkie i słodkie, niemniej dla mnie ta woda perfumowa słodka w ogóle nie jest, choć moja mama powiedziała mi, że te perfumy są szalenie słodkie. Na pewno Heat to nie słodycz Pink Sugar od Aquoliny. Po drugie w Heat jest coś z ruskich perfum, które kiedyś stosowała moja babcia. One mają coś w sobie, ale to zapach, który kompletnie do mnie nie pasuje. 

Powiem Wam, że cieszy mnie fakt, że odkładam je do mojej kolekcji i już ich nie użyję NIGDY. 

Plusem tych perfum jest piękny flakon, ładny koreczek oraz atrakcyjna cena. Ale większość jest na nie, nawet trwałość. 

Na koniec tego postu wącham swój nadgarstek i to naprawdę nie to. Dla mnie te perfumy po prostu śmierdzą i tyle. NIE POLECAM!


I na koniec chcę Wam powiedzieć, że Beyoncé czytamy BIJĄSE z uśmiechem na tym ostatnim E z akcentem. Nie wiem czemu wszyscy w telewizji powtarzają BIJONS BIJONS. Tak się tego nazwiska nie wymawia! Sorrki, ale musiałam, bo mnie to strasznie irytuje 😈

Beyoncé nie jest wcale seksowna, jeśli... mówimy o tym zapachu 😈😈😈


Ale na pewno zakupię dwie próbki jej "sióstr", bo mnie interesuje nuta zapachowa.

Tymczasem.

2 komentarze:

  1. Wachalam raz. Podle przeslodzone, podziękuje.
    Teraz sobie pogderam. Nie kupuj perfum których nie przetestowalas własnym nosem i na wlasnej skórze. Nawet jeśli opis nut zapachowych brzmi bosko. Nie masz pewności jak zapach się rozwinie na twojej skórze. Łatwo o skuche.
    Z tego co mogę wnioskować w kwestii twego stylu- po lekturze wpisów o garderobie, makijażu i ogólnej filozofii życiowej;) polecilabym do wyprobowania Hypnotic Poison od Diora, takoż Diorowego Addicta, ewentualnie Jean Paul Gaultier Scandal. Szoruj do perfumerii :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O Scandalu słyszałam ale nie niuchałam, Hypnotic Poison nie wąchałam, a Addicta kocham <3 Ktoś tu zna mnie bardzo dobrze :P

    OdpowiedzUsuń