piątek, 19 kwietnia 2019

Kiedy Rasputin pokochał Marilyn Monroe

Kiedy mężczyzna, który zna doskonale kobiety pozna kobietę znającą doskonale mężczyzn dojdzie do wybuchu... Miłości. Nie ma co się oszukiwać, że będzie inaczej. We Wszechświecie podobne zawsze przyciąga podobne, a nie inaczej. Przeciwieństwa dobre są na chwilę ale nie na dłużej. I tak też jest i w tej historii. W mojej historii.

On urzekł mnie pewnym chłodem na pierwszy rzut oka i niedostępnością. Zafascynował intelektem, a odurzył pocałunkiem. Zawsze byłam kochliwa i lubiłam sobie poflirtować jak to Marilyn - ducha się nie oszuka. Ale teraz nie czuję potrzeby flirtu, kokietowania innych, wiedząc że mam tę miłość, choć bardzo skomplikowaną, trudną i, w której tak wiele pojawiało się przeszkód. Kiedyś, w sumie to całe życie porzucałam facetów, robiłam to nałogowo, być może ze strachu, ukrytych kompleksów bądź chęci dobrej zabawy kosztem innych. Dzisiaj walczę o to na czym mi zależy. I nawet jeśli Rasputin i Marilyn popełniali błędy, oszukiwali, czasami naginali prawdę lub nawet zdradzili to duchowo ich więź jest silna. Doszłam do takiego punktu w życiu, że trochę cofnęłam się do przeszłości aby spojrzeć z dystansu na siebie jak postępowałam kiedyś w relacjach damsko-męskich. Byłam ufna, nie sprawdzałam czy ktoś mnie oszukuje bo wiedziałam, że fundamentem związku jest przede wszystkim zaufanie. Wiadomym jest też to, że wiele zawirowań w życiu powoduje, że możemy przestać ufać ludziom tak jak to stało się ze mną. Niemniej umiem dać człowiekowi szansę o ile mi na kimś zależy. Mój dziadek powtarza, że kierowanie się emocjami jest błędem, bo wtedy popełniamy tych błędów więcej. Należy mieć trzeźwy umysł, chłodne serce i czasem zapomnieć o tym co nas łączy z daną osobą. Wtedy myślenie nie jest nagięte przez nasze emocje.

Wiem jedno, kocham mojego Rasputina z jego bagażem doświadczeń, z każdą zaletą i wadą. I nawet jeśli kochanie jego okaże się błędem to będzie to mój wybór, moja świadoma decyzja. Nie boję się, ponieważ już przeszłam przez piekło i z niego wyszłam. Im więcej życie mi dokopało i ludzie, tym więcej w sobie siły znalazłam. Wiem, że przede mną pewnie wiele zawirowań, problemów, rozczarowań czy smutku ale wiem też, że zawsze byłam dzieckiem szczęścia i wychodziłam z najgorszych opresji. Cieszy mnie to, że posiadam zdolność samoregeneracji. Nie obchodzi mnie to co jeszcze w życiu będę musiała zrobić i przez co przejść. Interesuje mnie tylko to czego pragnę, a pragnę tej miłości ponad wszystko.


Kiedy Rasputin pokochał Marilyn Monroe...

6 komentarzy:

  1. Zranione serce, utrata zaufania czy choćby cios w zdrowie to nie jedyne punkty witalne naszego życia. Pragnę miłości do niej czy do niego jak patrzę w lustro..

    OdpowiedzUsuń
  2. Miłość to trudna sprawa. Mój korepetytor mawiał, że to choroba i chyba miał sporo racji...

    Pozdrawiam Cię serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Kuszące zdjęcia, wspominałaś, że masz chłopaka, ja na jego miejscu był bym trochę niezadowolony z powodu "że są kuszące" ale sam lubię oglądać "także inne kuszące", gdyż każdy na swój sposób wyraża to co myśli.
    Jako, że z autopsji wiem jak lubią kobiety kłamać, mężczyźni też to robią.
    To Rasputin nie miał logicznie szansy pokochać kobiety urodzonej 10 lat po swojej śmierci to raz a dwa to odległe kontynenty Rosja i Ameryka :XD

    A więc mówisz, że jesteśmy podobni ^-^ z uproszczonego anatomicznego punktu widzenia to tak :P

    Jak coś to pisz, wiesz gdzie mnie znajdziesz: Grzesiek :XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On jest bardzo tolerancyjny dla mnie i moich zdjęć na blogu. Trochę na pewno nie jest zadowolony kiedy wie, że jestem publicznie na zdjęciach roznegliżowana, ale taką już mam osobowość i w dużym stopniu w ten sposób wyrażam siebie i on to doskonale rozumie, za co jestem mu wdzięczna :)

      Oj... kobiety strasznie kłamią, ale mężczyźni wcale lepsi nie są w tej materii :P

      Ha ha ha wiem wiem Grzesiu, ale to miała być pewna metafora z tym Rasputinem i Marilyn :D


      Buziaki :* :*

      Usuń
  4. You can't ask why about love:)
    Nie pytam, nie tłumaczę tylko czuje biciem serca. To najpiękniejsze co istnieje w życiu.
    Polece gorąco jeden z moich ulubionych filmow: Coco Chanel&Igor Stravinsky. Piękna historia burzliwego romansu. Pozornie dwa nie mające nic wspólnego światy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już sobie Olgo wygooglowałam i zerknę co to za film, bo szczerze to nigdy o nim nie słyszałam, a już mnie przekonuje po samej jego nazwie :)

      Swoją drogą mało osób przechodzi burzliwe romanse wielkiej miłości... a szkoda.

      Usuń