niedziela, 3 listopada 2019

Uwięziona między snem, jawą a domniemaniem...

Nie mam ochoty na sen, nawet nie myślę o nim. Przez 3 dni aż 3 osoby zdążyły mi sprawić przykrość. Dwiema osobami nie mam po co się przejmować, bo mam wysokie poczucie własnej wartości, więc czepialstwo o to, że żyję i jak! mnie jakoś specjalnie nie rusza. Oczywiście, że zostałam zirytowana ale to tylko irytacja, która minie na następny dzień. Mój dziadek i mój brat mają bardzo konserwatywne poglądy i nie rozumieją tego, że ktoś myśli inaczej. Poza tym z rodziną ładnie wychodzi się na zdjęciu, a czasem i tu nie jest tak jakby się chciało. Mogę powiedzieć Wam tylko tyle, że jeśli osoba ma 70+ i jest niespełniona życiowo, jest konserwatywna, ba! ma radykalne poglądy to nie zrozumie ludzi na wskroś liberalnych jak ja. Wiecie... osobiście lubię starszych ludzi, ale tylko wtedy kiedy są otwarci, charyzmatyczni i tolerancyjni. Niestety wiele osób w podeszłym wieku jest opryskliwych, podłych, zawistnych, osaczających i po prostu wku*wiających do tego stopnia, że ma się po prostu ochotę wtrącić ich do domu starców i przywiązać łańcuchem do łóżka. Niestety starość nie prezentuje się dobrze i wybaczcie ale wiem co mówię. Znam sporo osób po 60, które są naprawdę inspirującymi osobami, ale większość starszych ludzi nie jest, bo za młodu byli zbyt ograniczeni. I tyle. Ulżyłam sobie tym co napisałam i wystarczy. Musiałam Wam o tym napisać abyście wiedzieli czym mój zły nastrój jest/był spowodowany. Mam nadzieję, że nakreśliłam ten "problem".

Tak się właśnie czułam i nadal czuję, bo mam już większy problem. Podobnie jak Aurora siedziałam przy toaletce dzisiaj i miałam ochotę gorzko płakać z bezsilności, niewiedzy i ogólnego rozbicia. Sama już nawet nie czuję, że rymuję... - a to błąd podobno. (...) <myślę>.

Mimo, że jestem bardzo podatna na stres i nerwy to mam bardzo silną psychikę, bo wiele mnie nie rusza w życiu, oprócz problemów osobistych z kategorii UCZUCIA MIŁOŚCI, PRZYJAŹNI I TĘSKNOTY. Czasem problem z tej kategorii potrafi mnie tak zaszokować, że nie wiem gdzie jestem.

Czasem jak na złość pojawia się jakiś cholerny impuls, który musi mi popsuć poczucie stabilności i bezpieczeństwa w życiu. Wtedy wpadam emocjonalnie jak śliwka w kompot.

Podążam za nim jak zaślepiona i robię sobie coraz to większą krzywdę emocjonalną jak na masochistkę uczuciową przystało.

Tak się czuję jak Aurora podążając za tą kulą energetyczną, która kusi ale przede wszystkim ma za zadanie zwodzić.

O! to jest dokładnie idealny kadr z baśni, który pokazuje mój stan emocjonalny. Moje emocje legły w gruzach i boli... kurewsko boli.

Powiem Wam, że może i chciałabym przespać miesiąc, dwa, a najlepiej 3 i obudzić się w styczniu. Może wtedy byłoby lepiej? Może coś by się zmieniło? Ale... nie wiem czy to możliwe, czy prawdopodobne aby będąc na jawie czuć domniemanie snem. A może sen to jawa, a jawa to sen, a domniemanie jest całkowitą rzeczywistością? Nie wiem. Nie wiem po co chciałam wiedzieć...

Cały mój romantyzm szlag trafił razem ze mną...


Mam nadzieję, że wyciągniecie z mojego enigmatycznego postu wszystko co może pomóc w Waszym życiu. Bardzo lubię pisać w sposób nieoczywisty, ponieważ wtedy każdy z Was może wyłuskać pewne najważniejsze elementy, które pozwolą mu ułożyć własne życie w całość. Dzisiejsza opowieść jest specyficzna, bo w rzeczywistości owiana jest magią uczuć, mgły, ale i pewnej dozy cierpienia. Powiem Wam, że oglądając Śpiącą Królewnę jako dorosła kobieta mogę Wam powiedzieć, że lepiej ją rozumiem teraz niż kiedyś. To film ponadczasowy i nadal aktualny, niemniej zbyt piękny. Wiecie fakty są takie, że odbiór filmu zależy od stanu emocjonalnego w jakim się obecnie znajdujemy, więc być może dla mnie ostatnio obejrzana ŚK była zbyt wzruszająca i nad wyraz przerysowana choć nadal cudowna.

Spróbuję usnąć, a jak się obudzę to wezmę kąpiel i pójdę na spacer. Jak to Scarlett mawiała - "Jutro też jest dzień".


Tymczasem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz