środa, 28 czerwca 2017

Na wakacje :)

Dzień dobry moi Kochani 😊 dzisiejszy post będzie bardzo długi, bo mam Wam wiele do napisania. Będzie to bardzo informacyjny post, bo już dawno się taki nie pojawił, także zapraszam do lektury.

Zacznę od niemiłej niespodzianki. Przez najbliższe dwa miesiące posty na blogu będą pojawiały się bardzo nieregularnie, ponieważ zaplanowałam sobie lipiec i sierpień bardzo aktywnie, a przynajmniej taki mam plan. Raczej nie będzie mnie w Łodzi na miejscu przez dłuższy czas, więc nie będę miała okazji siedzenia przed laptopem. A tak na marginesie to nawet nie wiem czy coś na blogu będzie się przez ten czas pojawiało. Nic nie obiecuję, aby nie było rozczarowania. A od września będzie się działo, obiecuję ✋

Jak moje wakacje?

Moje dwa miesiące będą się toczyły wkoło Łodzi(od czasu do czasu), Wrocławia, Poznania i... Warszawy. Raczej nie wyjeżdżam, ok... to już pewne w tym czasie nie wyjeżdżam na żadne wakacje, ponieważ przez pewien czas będę w Warszawie i już mówię dlaczego. Dzisiaj o 23(tak to zabójcza pora na telefony biznesowe, ale się zdarza) wiem, że od tej godziny zmieniło się prawie wszystko, bo na 80% we wrześniu przeprowadzam się do Warszawy na studia i do pracy w redakcji. Dostałam bardzo intrygującą propozycję, ale muszę się nad tym zastanowić i przemyśleć wszystkie za i przeciw. Miałam okazję mieszkać kiedyś w Warszawie i bardzo mi się podobało. Ale to wszystko jest jeszcze nie pewne, także nic więcej na razie nie mówię. Trzymajcie kciuki, abym podjęła słuszną decyzję.
PS. Ogólnie moje plany natychmiastowych wakacji nie wypaliły, bo zachorowałam, ale nie chce mi się pisać co mi jest i jak się w tej chwili czuję, ale raczej bardzo słabo. Mam teraz jakieś 10 minut na wyleczenie się, bo potem każdy dzień będę miała "zapchany", a miały być to takie spokojne dwa miesiące, a jednak wszystko się zmieniło. Moje życie towarzyskie ucierpi na tym bardzo dużo, ale to duża szansa na dobrą zmianę dla mnie, więc trudno, ludzie, znajomi, przyjaciele(jeśli jacyś zostali), rodzina muszą mi wybaczyć, ale teraz muszę podjąć ważne dla mnie decyzje na przyszłość.

Co w ogóle u mnie?

Eh... dobra jeśli chcecie wiedzieć, to już Wam mówię 😊

- Zachorowałam i to dosyć poważnie! - jutro idę do lekarza i jakoś kiepsko to widzę, bo zaczyna mnie bardzo boleć i dziwnie się czuję, bo zemdlałam, ale to chyba osłabienie organizmu. O przebiegu choroby też napiszę, ale muszę wyzdrowieć.

- Moje przyjaciółki mnie olały! - tak! taka to prawda, smutna, ale cóż. Duża wina leży z mojej strony, bo kiedy mnie potrzebowały to nie znajdywałam dla nich czasu, a teraz historia lubi zataczać koła, z tym że padło na mnie. Nie wiem czy jeszcze z tych "przyjaźni" coś się wyciśnie, ale wątpię, bo od 2 lat się psuje i już jest coraz intensywniej w złą stronę, więc cóż... sama nie wiem, co będzie dalej.

- Miłość? - w tym temacie nic się nie zmieniło, nie ma miłości, chyba miłość do siebie i tyle. Nic nie szukam i raczej w najbliższym czasie nic się nie zmieni w tym temacie, ale nie jestem smutna, po prostu mam teraz coś ważniejszego na głowie.

- Niecny, wyrafinowany plan Zemsty? - tak tak coś mi po głowie chodziło, ale sobie odpuściłam. W sumie ja się mścić nie umiem, mam na to wywalone, jestem chora, a potem jadę w siną dal.

- Dieta? - miałam się odchudzać, miałam, ale nie miałam czasu i ochoty. Ale za to już się biorę.

Czy zamierzam zrobić coś szalonego, głupiego i nieprzewidywalnego?!

To bardzo dobre pytanie i już wiem, bo w tym tygodniu to zaplanowałam i teraz tylko muszę poczekać na czas realizacji i tyle. A mianowicie w 2017 lecę na weekend do Paryża i na weekend do Amsterdamu i z tego pojawią się dwie relacje na blogu. A w 2018 na wakacje zaplanowałam sobie podróż do...


BOLIWII


Ktoś może pomyśli, że dziewczyna lecąca do Boliwii, jednego z bardziej niebezpiecznych i mało dostępnych miejsc Ameryki Południowej to szalona osoba to... dobrze pomyśli. Jeżeli wszystko do przyszłego lipca potoczy się zgodnie z planem to wysiądę z samolotu w Santa Cruz i przeżyję wielką przygodę mojego życia. A jeżeli wyjazd nie dojdzie do skutku(bo tak też może się stać) to lecę na Teneryfę i będę się obijała, piła drinki, opalała się i tańczyła w nocy w egzotycznych tawernach.

Tak będzie wyglądał mój najbliższy czas i bardzo będę starała się pisać, aby nie zaniedbywać bloga. A jeśli będę przez ten czas pisała bardzo rzadko, to Ci którzy są nowi, lub Ci którzy nie czytali moich starych postów, teraz mają szansę nadrobić wszystkie moje dawne wpisy. Buziaki dla Was wszystkich, udanych wakacji Wam życzę, zdrowia i uważajcie na siebie,

Wasza Aleksandra ❤❤❤

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz