czwartek, 18 maja 2017

Co słychać u Aleksandry M.?

Cześć Wszystkim ☺ dzisiaj sobie troszkę porozmawiamy, bo jest prawie druga w nocy, a ja nie mogę zasnąć. Oczywiście mogłabym zastosować moją nową metodę na bezsenność, ale dzisiaj odpowiada mi, że nie mogę zasnąć, bo ten tydzień będzie i cóż... już jest bardzo intensywny i trochę jestem zdenerwowana ale pozytywnie i mam paradoksalnie sporo na głowie do ogarnięcia. Ale to nie znaczy, że narzekam. Od czasu do czasu wiecie, że na blogu pojawiają się wpisy informacyjne co u mnie, jak życie mija i takie tam. W poprzednich wpisach pisałam już dlaczego takie posty pojawiają się na moim blogu, także zapraszam do czytania poprzednich wpisów tych, którzy nie są na bieżąco.

Co słychać u mnie? Hmm... zbiorcze podsumowanie roku robię przed Sylwestrem i wtedy wyciągam wnioski, patrzę jakie błędy popełniłam, co zmieniło mnie na lepsze i co osiągnęłam. Co roku robię taki "rachunek sumienia". Czasem jest więcej plusów, a czasami tych plusów ujemnych jak to mawiał Wałęsa.  Najważniejszy mimo wszystko jest optymizm i dobre nastawienie do życia i problemów, które są nieodłącznym aspektem w naszym życiu. A wracając do pytania. Jest u mnie dosyć stabilnie w każdej płaszczyźnie życia. Nie mogę jakoś narzekać. Finansowo nie narzekam, chociaż to jeszcze nie szczyt marzeń. I pewnie długo nie będzie tak jakbym chciała, ale w chwili obecnej jest w porządku. Co do mojego zdrowia to naprawdę nie mogę narzekać, bo czuję się w miarę dobrze, ciśnienie się ustatkowało i nie mam duszności. Nie denerwuję się, jestem spokojna, także zdrowie mi dopisuje. Jedynie narzekam na to, że się utuczyłam(czyt. wyglądam jak blady prosiaczek) i nie uważam, żebym przesadzała. Raz jest to spowodowane przez leki, dwa mam duży apetyt i jem jem, trzy mam wyjebane już na to czy jestem szczupła czy mam nadwagę. Waga pokazuje nadwagę, no cóż widzę to i mam to gdzieś. Jeśli to akceptuję i siebie to czym ja się przejmuję(dzięki Królisia 💓). Jak będę chciała to znowu schudnę i będę fit, ale do odchudzania trzeba mieć chęci i czas, ja teraz nie mogę skupić się na szykowaniu sobie zdrowych posiłków, bo nie mam na to ochoty. Wkurza mnie to jak spotykam sąsiadkę, a ona z tekstem - "Olu, przytyłaś?", a ja mam w myślach "Nie, kurwa zjadłam dziecko". Jasne, że to widzę, ale skoro nic z tym nie robię, to znaczy, że mi nie przeszkadza. Wkurza mnie to, że sukienka grafitowa zatrzymuje mi się na udach, trudno kupię nową i tyle. Kiedyś się prawie przejechałam na tamten świat i doprowadziłam do znacznej niedowagi, dlatego w odchudzanie się już nie bawię. Wklejam Wam na dole zdjęcie, jak wyglądały moje nogi w najgorszym stadium mojego schudnięcia.

Tak to moje nogi i mój płaski zadek, bardzo bym chciała mieć takie nogi...

Ta w białym to ja i moje chude nogi i zero bioder ✌

Do tego zdjęcia mam wielki sentyment, to chyba najsmutniejsze zdjęcie pokazujące to co myślałam będąc w gimnazjum. Wiele osób nadal zastanawia się czy jestem byłą anorektyczką. Być może kiedyś opowiem Wam historię, może kiedyś ktoś posłucha, może kiedyś się...

To zdjęcie z 2016 roku. Tak byłam chuda, obojczyki, zero cycków, zero niczego. Potem dostałam atak serca...

Ale dość o moim chudnięciu i tyciu, to naprawdę temat na inny post, a w sumie nie wiem czy chcę czy nie, nie wiem. Ale dzisiaj jestem ze sobą pogodzona, mimo że mam nadwagę. Jeśli ktoś chce być chudy za wszelką cenę i mieć rozmiar ZERO to jest to możliwe, ale cena jest za to "piękno" za wysoka. Czasem jest bliska oddania życia. 

Co u mnie się jeszcze dzieje? Hm... wiem już na kogo mogę liczyć, a kogo powinnam zostawić, zerwać kontakt. Cały czas robię sobie czystkę wśród znajomych. To naprawdę nie ma sensu, jeśli ktoś się narzuca, ktoś kocha lub ktoś chce moje zdjęcia aby sobie zrobić dobrze, a nie pisał rok. To naprawdę nie jest już śmieszne. Jestem otwartą osobą, ale są granice kultury i tego każdy powinien przestrzegać. Szanujmy siebie i innych. To chyba proste jak schemat cepa(cep to narzędzie o bardzo prostej budowie). 

Najważniejsze w moim życiu jest to, że zaszła we mnie mentalna przemiana, ponieważ zaakceptowałam to co dzieje się wokół mnie. Nie ma chyba osoby, która wie o mnie wszystko, dużo przeszłam, bardzo dużo wycierpiałam, nie użalam się nigdy nad sobą, jedynie po alkoholu, ale dojrzałam i wiem, że przetrwam wszystko skoro przeszłam tak wiele i się nie poddałam. Jest we mnie wiele pretensji do losu, smutku, niepogodzona jestem z wieloma osobami, czasem serce mi pęka, ale wiem, że wszystko stało się po coś, abym była mądrzejsza i mogła tłumaczyć ludziom, że życie mimo wszystko jest piękne i trzeba się cieszyć z każdego poranka, kiedy to otwieramy oczy. To banał, ale prawie większość ludzi tego nie umie. Szczęścia musimy uczyć się całe życie i ja nadal się go uczę i nauczę też Was, bo kocham życie i wiem, że jeśli pokochamy siebie, wszystko będzie dobrze. 

Trochę jestem smutna, ale tylko trochę, tylko ciut ciut. Przysięgam.

Bałagan w tle, ale jak większość bloggerek nie zamierzam za niego przepraszać, bo w moim pokoju mogę bałaganić, tyle. Tak jak widzicie przytyłam, trudno, komuś przeszkadza to niech się nie patrzy ✋

Na koniec chcę powiedzieć, że czuję się dobrze mentalnie i widzę nadzieję na lepsze jutro, myślę że jest lepiej niż kilka miesięcy temu. Na końcu zawsze jest wszystko dobrze. Buziaczki 👄👄👄



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz