Zauważyłam, że kiedyś poznawałam zupełnie innych mężczyzn niż dzisiaj. Dziś poznaję takich, którzy potrzebują wsparcia, którzy szukają kogoś kto ich poprowadzi po tym świecie i powie, że wszystko będzie dobrze. Nie mam nic przeciwko takim osobom, ponieważ lubię pomagać mentalnie, ale... czemu tak jest, że pociesza się wszystkich a nikt nie może pocieszyć Ciebie? 😢 To takie rozczarowujące uczucie. Wierzę w karmę i wiem, że to co dajemy od siebie dobre wraca, a za złe dostaniemy zło. Już wiele razy się o tym przekonałam. Może mi się tylko wydaje, że dobrze czynię? Życie czasem jest zbyt skomplikowane nawet na moją głowę. A wracając do randek, których notabene jestem miłośniczką i zawsze byłam, zauważyłam, że dzisiaj przestały mnie tak ekscytować jak wtedy gdy miałam te 19-20 lat. Jestem już zmęczona poznawaniem nowych mężczyzn i tym samym typem rozmowy... Twoje pasje, zainteresowania, upodobania, ulubiona muzyka, ulubiona potrawa, kino czy teatr. Mam już tego dosyć. Randka to potrawa, która naprawdę mi się przejadła.
Teraz czegoś innego szukam, może niczego nawet. Chcę odczuwać to co odczuwałam kiedyś czyli SZCZĘŚCIE. Od dawna nie byłam szczęśliwa, czasem mam epizody szczęścia, ale to potem mija. Jedna z moich wad to to, że za szybko się nudzę. Potrzebuję adrenaliny, nowych wrażeń. Najgorsze jest to, że bardzo szybko nudzę się ludźmi. Jeżeli z kimś dłużej przebywam niż rok to znaczy, że widzę w tej osobie potencjał, czymś mnie zaintrygowała. Tak mam z miłością i przyjaźnią. Jeśli coś mnie znudzi, zmęczy, wiem że to koniec. Dlatego powtarzam ludziom, że Ci którzy są ze mną długo czy to jakiś facet czy koleżanka, przyjaciółka to znaczy, że to musi być pewien rodzaj fascynacji. Chciałabym być zafascynowana kimś do końca życia. Czymś jestem, bo pisaniem i kocham to robić, ale jednak przyjaźń i miłość to coś namacalnego co jest w życiu bardzo ważne. Ludzie zawsze przychodzą i odchodzą tak jak cykliczne są pory roku. Chciałabym mieć całe życie lato, tak jak jest to w Los Angeles. Wiele osób pyta mnie i pytało czemu we mnie jest tyle ciepła, uśmiechu, wesołkowatości, czystej radości. Odpowiadam zawsze im tak samo, bo prawda jest jedna. Jestem taka wesoła i uśmiechnięta, bo w swoim życiu poznałam smak ciemności, bardzo bolesnej i dlatego wiem, że nawet z samego słońca należy się cieszyć, ze wstania z łóżka, z dostania czekolady, uścisku dłoni czy jednego banalnego komplementu. Ci ludzie, którzy nie mają empatii, idą przez życie po trupach i mają wszystko podane na tacy, są zdrowi i nic im nie dolega, nie zrozumieją tego o czym piszę. Podam Wam banalny przykład. Kiedy w 2014 roku miałam bardzo ciężką anginę ropną przez miesiąc czułam się jakbym wyszła z grobu a ktoś kazał mi pracować. Nie miałam na nic siły, ani aby wstać, zadbać o siebie, zjeść, uczesać włosy. Mandarynki nie smakowały tak samo, wszystko było czarno-białe jak to zdjęcie powyżej. Ale jak wyzdrowiałam zrozumiałam, że nie ma nic lepszego niż obudzić się i być po prostu zdrowym, szczęśliwym, pełnym pozytywnych wibracji.
Noc jest czasem kiedy mój umysł pracuje bardzo intensywnie, a że mam analityczny umysł to umiem wyciągać wnioski, układać strategie na przyszłość, czy chociażby w codziennych działaniach.
Czemu kocham pisanie? Bo to uratowało mi życie. Pisząc uratowałam sama siebie i dlatego wiem, że nigdy nie przestanę tego robić. To jest ten rodzaj miłości, który jest wieczny. Mam w sobie tak wiele emocji, uczuć, że muszę to wylewać na papier, na cokolwiek co pozwala pisać. Wszystkie moje doświadczenia, wspomnienia chcę po sobie pozostawić, nie chcę kiedyś odejść nie pozostawiwszy po sobie niczego.
Nocne wspominanie wszystkich randek wcale mnie nie uśpiło, tylko bardziej rozbudziło, ale w najbliższym tygodniu, czasie chyba nie chcę kolejnych randek. Tymczasem.
Wiedząc czym jest głęboki smutek, za cel życia obrałam sobie uszczęśliwianie innych.
Bądźcie szczęśliwi i zdrowi ✋❤👄
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz