sobota, 30 września 2017

Nowe studia, alergia pokarmowa i kawa na podłogę czyli ciekawy dzień

Dzień doberek ✋😊😊😊 ah co to był za dzień. Intensywny, męczący, smaczny i bolący czyli piątek w czterech przymiotnikach. Spałam kiepsko, bo tylko 2 godziny, ale jak zwykle nie było widać po mnie zmęczenia. Na 11:30 pojechałam na mój Wydział Filologiczny aby spotkać się z Kingą, bo razem zaczynamy studia na tym samym wydziale. Czekałyśmy 30 minut na wykładowcę, ponieważ zapomniał o spotkaniu informacyjnym jej kierunku. Następnie była inauguracja, ale z wybitnie nudnym wykładem "O Interpretacji". Ale jakoś to przeżyłyśmy, bo kto jak nie my. W sumie dziwię się, że wytrzymałam, bo miałam cały dzień kłopoty z żołądkiem i w ogóle czułam, że umieram ze zmęczenia. Na mój wykład inauguracyjny nie poszłam, ponieważ słuchać czegoś beznadziejnego przez godzinę wydało mi się jakieś abstrakcyjne, więc poszłam jedynie na spotkanie informacyjne mojego kierunku czyli niemcoznawstwa. Jak usiedliśmy w auli znowu musieliśmy podnieść swoje "cztery litery" i iść do innej sali, bo coś w auli, w której byliśmy nie zadziałało. Spotkanie było nudne, bo wszystko co na nim mówili, ja już wiedziałam, bo wszystko przeczytałam w Internecie, także w ogóle nie potrzebnie ruszyłam się z domu na wydział. No ale mniejsza z tym.

Powyżej Wydział Filologiczny. Niby piękny, nowoczesny, ale burdel w nim niesłychany.
Mój kierunek liczy jedynie 23 osoby, Studia Polsko-Niemieckie natomiast 10 osób, a filologia germańska 50 osób. Także tak jak zawsze powtarzam Polacy nie lubią niemieckiego, bo są uprzedzeni i wszystko zrzucają na Hitlera, a nie pamiętają, że sami zabijali również. W piątek poznałam z 10 osób z dziennikarstwa i komunikacji społecznej, ale raczej było to podanie dłoni, a nie jakieś większe rozmowy. Z mojego kierunku poznałam jak na razie jedną dziewczynę oraz z filologii germańskiej dwie dziewczyny. Z jedną Agnieszką(jeśli to czytasz to pozdrowienia) poznałam się w bardzo specyficzny sposób, ponieważ ja siedziałam na ławce koło auli ona na drugim brzegu, a pośrodku kawa z automatu. Agnieszka poruszyła się i cała kawa wylała się na podłogę, a ja zaczęłam się śmiać i tak właśnie się poznałyśmy. W życiu wolę kawę na ławę, ale skoro tak miało być, to niech będzie. Była to zabawna sytuacja. Od Agi dowiedziałam się, że z historią Niemiec może być trudno, bo rok temu na niemcoznawstwie zostały tylko 2 osoby, ponieważ wszyscy nie zdali tego przedmiotu albo się wypisali. No cóż... zobaczymy jak to będzie w tym roku. Trzymajcie kciuki.

Selfie przed inauguracją w koszuli nocnej zawsze na propsie. No cóż... musiałam się pochwalić nowymi kolczykami 👸 

A tutaj widzicie kadr filmu z mojego dzieciństwa. Oczywiście chodzi o Szeryfa z Firecreek. Bardzo lubię westerny, bo mają niepowtarzalny klimat i wtedy to byli mężczyźni. Aż chce się powiedzieć Gdzie Ci mężczyźni... Bardzo polecam ten film. 

Tutaj wyszłam na taką zołzę, no spójrzcie na tę minę. ZOŁZA!!! Wypisz wymaluj.

Jeśli chodzi o jedzenie w typie przekąsek to jestem wielką miłośniczką orzeszków ziemnych z panierką paprykową. Pyszneeeee ❤❤❤❤❤❤ Ale niestety muszę skończyć z jedzeniem takich przysmaków, ponieważ dowiedziałam się dzisiaj, że mam alergię pokarmową i dostanę wykaz produktów jakie mogę jeść, a które nie. Dlatego ostatnio mam biegunki, wymioty. Już kiedyś często mi się to zdarzało, także dobrze wiedzieć co się dzieje złego z organizmem. 

Lubię zdjęcia kolorowe, aczkolwiek wg mnie ja najlepiej prezentuję się w czerni i bieli, chociaż sepię też sobie kiedyś ukochałam, ale niestety źle w niej wyglądam. A podobno ładnemu we wszystkim ładnie ha ha ha 😈😈😈😈😈😈

Aby poprawić sobie humor i uczcić początek nowych studiów kupiłam sobie lody miętowe z kawałkami czekolady. Uwielbiam ten smak, po prostu uwielbiam. To jest wybitne połączenie. 

Szkoda, że iPhone przekłamał ten piękny miętowo-zielony kolor. 

Zakupiłam też sok pomidorowy Dawtona z polskimi ziołami, ale niezbyt mi smakował. Więcej razy go już nie kupię, ponieważ ten smak nie odpowiada moim kubkom smakowym. Uwielbiam sok pomidorowy Dawtona, ale ten z polskimi ziołami jest niezbyt smaczny. Najlepszy jest sok pomidorowy Dawtona pikantny. Wiecie doskonale, że kocham soki pomidorowe, ale ten no żesz niedobry on. I tyle. 

A to moje ulubione zdjęcie, ponieważ jestem na nim szczęśliwy, pełna nadziei i wyglądam jak przebiegły lis czyli cała Maassen. 

Oczywiście w ten piątek nie było wszystko tak pięknie jak by się mogło wydawać. Źle się czułam, rozwaliłam dwa palce u stóp, mam zakwasy i dodatkowo nie mogłam wybrać się na Festiwal Świateł, ponieważ rzygałam. Jak pech to pech, ale z drugiej strony ten dzień nie był zły, raczej uważam, że był udany, ale bez polotu. Ale i takie dni muszą być. Przynajmniej zrobiłam trochę zdjęć, coś tam naskrobałam na blogu. Żałuję, że nie byłam dzisiaj na Piotrkowskiej, ponieważ ze zdjęć, które widziałam tegoroczny Festiwal Świateł był świetną awangardą, aż żal, no ale cóż... czasem tak w życiu bywa, że coś innego zaburza nasze plany. Tymczasem. 










2 komentarze: