wtorek, 20 marca 2018

Nigdy nie tracę nadziei na osiągnięcie celu...

Dzień dobry. A jednak wracam do Was szybciej niż mi się zdawało. Przemyślałam i doszłam do wniosku, że czemu mam przestawać pisać przez osoby, którym nie podoba się co robię, które się pode mnie podszywały. Przecież to jakiś nonsens. Nie pierwszy i nie ostatni raz coś takiego mi się przytrafiło. Powinnam zdać sobie sprawę, że tworzę coś co trafia do Internetu i takie rzeczy mogą się dziać. Także zaakceptowałam to, że muszę być otwarta na(nawet) złe doświadczenia. Tyle gwoli wstępu.

Mam nadzieję, że cieszycie się moim powrotem na Myśli Kobiety Wyzwolonej ❤

A teraz przejdźmy do dzisiejszego postu. Od ponad roku coś nie daje mi spokoju. I broń Boże nie jest to coś złego czy powodującego, że nie mogę spać po nocach. Bynajmniej, nic z tych rzeczy. Nie mogę powiedzieć Wam do końca o co chodzi, ponieważ obowiązuje mnie tajemnica prawna ha ha ha. A tak na poważnie to nie mogę nic szczegółowego Wam napisać, ponieważ chcę być uczciwa względem siebie i domniemanej osoby. Znacie mnie i wiecie, że jak czegoś nie wyjaśnię, nie dowiem się prawdy, nie dojdę do sedna sprawy to nie odpuszczę nigdy. Może tym razem powinnam odpuścić przede wszystkim sobie, ale to nie jest takie łatwe. Ja chyba lubię mieć nadzieję i wierzyć w tę lepszą rzeczywistość nawet będąc zranioną potem. Jeśli czegoś pragnę, jeśli coś muszę mieć nigdy się nie zatrzymuję o ile ktoś nie powie mi SPIERDALAJ. Pamiętajcie, że jeśli ktoś zamyka Wam wszystkie drzwi, ktoś otwiera Wam okno. Nie ważne jak wysoko jest, czasem trzeba skoczyć.

Układaliście kiedyś puzzle? Na pewno. Pomyślcie teraz, że wszystko układa się w całość i nie znacie tylko kilku kawałeczków układanki. Czyż nie zirytowałoby Was to? Czyż nie bylibyście bardziej zaintrygowani zagadką? To teraz wiecie jak ja się czuję. Nigdy nie tracę nadziei na osiągnięcie celu...
Czasem ludziom wydaje się, że wszystko po mnie spływa, że mam ich gdzieś, ale to nie prawda. Nie jestem osobą, która ma wszystko gdzieś. Zawsze chcę dojść do sedna prawdy. Może ja nie akceptuję słowa NIE, może nie akceptuję tego, że TAM SĄ DRZWI, że SPIERDALAJ, że to TAK DLA JAJ. Jestem osobą cholernie upartą i jeśli chcę coś wiedzieć to do tego dojdę, ponieważ mam bardzo analityczny umysł i muszę rozwiązać to co nie powinno zostać przecięte.

Powiedźcie mi sami lepiej, czy to możliwe że 98% rzeczy się zgadza, a nadal to nie będzie to czym miało to się okazać? Czy jest to kurwa! możliwe?! No nie spocznę, póki się nie dowiem!!! Przysięgam sobie i Wam. Może to szaleństwo do potęgi n-tej, ale po prostu muszę. Muszę poznać prawdę. Całe życie byłam szczęściarą, więc nie mogę uwierzyć, że to co miało być rzeczywistością było tylko fikcją wykreowaną przez mój umysł. Nie zgadzam się na pomyłkę.

Lubię się w czerni i bieli, bo wtedy jestem jeszcze bardziej melancholijną osobą niż jestem. 

Tym postem chcę Wam powiedzieć, że nigdy nie poddawajcie się jeśli czegoś bardzo pragniecie. Rozwiązujcie zagadki o ile ktoś nie mówi Wam wspomniane SPIERDALAJ. Jeśli coś jest bliskie Waszemu sercu jest najczęściej też bliskie Waszemu umysłowi. Jeśli te dwie składowe są, to jesteście na drodze do prawdziwego szczęścia. Edvard Grieg leci w tle i muszę powiedzieć, że jego muzyka będąc tak pełną patosu bardzo mnie uwzniośla i każde trwać przy tym czego pragnę. A wiem dokładnie czego chcę i czego nie chcę. Zawsze to wiedziałam, ale czasem zdrowie i negatywne myślenie(czasem mam doły jak każda melancholijna osoba) powoduje, że wyłączam się z życia. Ale wiecie, że walczę ze swoimi demonami, ponieważ nie chcę stracić siebie. Nigdy się nie poddawajcie.

Pamiętam jedną rzecz. Jak prawie, że doszłam do rozwiązania mojej zagadki, to odczułam taki wielki przypływ energii, takiego szczęścia, takiej wielkiej mocy. I nie żałuję, że to czułam, a potem drzwi się zamknęły. Cieszę się, że mogłam przeżyć taką chwilę. Wierzę w swój racjonalizm i moje myśli. Wiem, że nie mogę tak bardzo się mylić. 


A teraz na koniec mam dla Was ogłoszenia parafialne!!!

Od 26 lutego się odchudzam i schudłam prawie 7 kilogramów. Jestem z siebie taka dumna. Lekarze powiedzieli mi, że przy insulinooporności chudnięcie niekiedy jest w ogóle niemożliwe. Ja nie zaakceptowałam tego co mówią lekarze i udowodniłam sobie, że to ja mam rację. Jeśli się o czymś marzy, dąży i pragnie zawsze się spełnia. Kiedyś byłam człowiekiem wyznającym nurt romantyzmu, a potem wpadłam w degradację siebie jak mieli to robić w zwyczaju moderniści. 

Druga sprawa jest taka, że Z. obchodzi dzisiaj 21 urodziny. Jestem ciekawa czy wyjaśniła się sprawa z jej zawrotami głowy. Hmn... mam nadzieję, że tak, bo nikomu nie życzę złego samopoczucia i chorób. Znam ból i cierpienie zarówno fizyczne i psychiczne i dlatego nikomu nie życzę choroby i śmierci. 

Jeśli wyrazicie takie chęci, że chcielibyście przeczytać post o diecie w stanie przedcukrzycowym to jestem skora Wam o tym opowiedzieć, ponieważ doszłam do takiego etapu, że wiem jak to ugryźć. Swoją drogą coraz częściej przekonuję się, że lekarze to zło niekiedy(konieczne).

Na konie chcę Wam powiedzieć, że Wiosna nastroiła mnie bardzo pozytywnie, mimo że melancholię zawsze mam za plecami obecną. 

Tymczasem,

Wasza hedonistka, koneserka węży*, Wasza Alexandra eM.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz