niedziela, 22 kwietnia 2018

Stosunki międzynarodowe... to studia czy stosunki płciowe?

Stosunki międzynarodowe nie były moimi pierwszymi studiami, więc miałam już pewne porównanie jeśli chodzi o studenckie życie. Pamiętam, że byłam bardzo rozczarowana studiami polonistycznymi. Dlaczego? O tym wspominałam już w innym poście bardzo szczegółowo, ale jako że nie każdy czytał to powiem tylko tyle, że studiowanie polonistyki było bardzo poukładane, spokojne i bez fajerwerków. Filologia polska to studia idealne dla pasjonatów języka polskiego, którzy chcą i lubią czytać dużo zbytecznych rzeczy dla przeciętnego Kowalskiego. Praca z różnymi słownikami jest na porządku dziennym. Dla mnie czyli dla dziewczyny, która nienawidzi słowników to było męczące i nużące już po miesiącu. Dodatkowo na studiach polonistycznych brak mi było integracji z grupą. To były studia bardzo indywidualne, każdy sobie jak to się mówi rzepkę skrobał i nie patrzył na innych. Praca w grupach, spotkania po zajęciach, imprezy, życie studenckie? Nic z tych rzeczy na tych studiach nie istniało, czego osobiście wtedy bardzo mi brakowało. Na finansach i inwestycjach można się wiele nauczyć potrzebnych rzeczy do życia, a przede wszystkim sprytu i cwaniactwa. Nikt nie pije tyle ile przyszli bankowcy. Na finansach życie to impreza. Tutaj było zdecydowanie za dużo alkoholu, za dużo wszystkiego. Ale studia same w sobie były bardzo rozwijające. Niemcoznawstwo? Tutaj za wiele nie mogę powiedzieć, ale na pewno zauważyłam już na inauguracji, że kierunek jakim było niemcoznawstwo był traktowany po macoszemu w porównaniu do germanistyki. Słabe to. I w końcu po tym długim wstępie przejdę do stosunków międzynarodowych.

Czemu zdecydowałam się studiować stosunki międzynarodowe?

Bo fajna nazwa, bo pewnie fajni ludzie, bo pewnie fajne imprezy, bo obcokrajowcy, bo chcę być politykiem, bo to takie międzynarodowe jak moje nazwisko, bo to takie nowoczesne, bo super.
A na poważnie to... tak patrzyłam na to aby zostać politykiem, ale do dziś dzień nie zapisałam się do partii politycznej. Fail życia.

PORÓWNANIE DO INNYCH STUDIÓW

Moi drodzy studia dzielą się na dwie grupy(oczywiście nie mówiąc o kierunkach medycznych i politechnicznych), a mianowicie na studia filologiczne i studia niefilologiczne. Te pierwsze są to bardzo specyficzne i bardzo absorbujące studia, z tego względu, że wymagają wiele wkładu własnego. Czy to nauczenia się na pamięć tysięcy nowych słów, ćwiczenia gramatyczne, czytanie wielu obszernych tekstów w domu. Studia na filologii to studia nieimprezowe(ja tak je nazywam), ponieważ nie mamy czasu na imprezowanie i studenckie życie. Między ludźmi nie tworzą się nowe przyjaźnie, bo każdy pracuje sam na siebie i chce(na ogół) wiele osiągnąć i dostać stypendium naukowe(4.0 i już je masz).
Natomiast stosunki międzynarodowe to kierunek studiów, który daje Ci nie tylko możliwości ale i pozwala na normalne życie studenckie czyli integracje, wyjazdy, spotkania i osławione imprezy studenckie, które to nazywane są tymi "grubymi".

LUDZIE, SNOBY czy KUJONY?

Tutaj można wiele pisać. Na pewno pojawi się osobny post o stereotypach studentów w zależności od danego kierunku. Ale jeśli sprawa tyczy się stosunków międzynarodowych to raczej są to ludzie i snoby(wiecie bo snob to nie człowiek 😈). To były studia, na których poznałam najfajniejszych ludzi. Najbardziej otwarci, najbardziej inteligentni, najfajniejsze laski(bo inteligentne i ładne) i... najprzystojniejsi faceci. TAK... to bez wątpienia trzeba podkreślić. To moje pierwsze studia, gdzie na roku była taka sama ilość mężczyzn jak i kobiet. Zdecydowanie lepiej się studiuje kiedy jest równa ilość z dwóch płci. Wtedy nie ma aż tak wielu konfliktów jak to bywa na kierunkach gdzie są same dziewczyny.

JAK TO JEST Z TYMI STOSUNKAMI MIĘDZYNARODOWYMI?

Nie wiem czym to jest spowodowane, ale na te studia idzie wielu fetyszystów seksualnych(nie żeby mi to przeszkadzało), ale sam fakt. Może to przez tą ich nadmierną otwartość?

TO STUDIA CZY STOSUNKI PŁCIOWE?

Z moich drobnych obserwacji bardziej to drugie ha ha ha 😈 Obcokrajowcy w dużej mierze szukają dziewczyny lub niezobowiązującego seksu. A nasi? A nasi też. Oczywiście nie można powiedzieć, że 100% osób ze stosunków międzynarodowych to niewyżyte ogiery i klacze, ale w dużej mierze tak. Chociaż nie można mierzyć wszystkiego jednego miarą. Bo długości są różne ha ha ha 😈😇


Stosunki międzynarodowe to były studia, które po czasie najbardziej mi się podobały, ponieważ dużo się działo, były super plotki, fajnie znajomości(które u mnie przetrwały do dziś dzień) i same studia... nie były nudne. Kusi mnie aby tam wrócić, ale obawiam się, że akurat tutaj nie wejdę jeszcze raz do tej samej wody. Niemniej to fajne studia i patrzcie jak się życie układa. Niosąc papiery w 2016 roku już wchodziłam na Wydział Prawa i Administracji aby studiować politykę społeczną, ale nagle pokłóciłam się z kimś i wróciłam się do domu i w drugiej rekrutacji złożyłam dokumenty na stosunki międzynarodowe. Gdyby nie ta decyzja to nie poznałabym kilku osób, z którymi dzisiaj utrzymuję stosunki(pfff... kontakty, rzecz jasna 😈😆😇).

Czy ktoś z Was studiował stosunki międzynarodowe? Jestem ciekawa Waszych doświadczeń.

Buziaczki Kochani 👄👄👄

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz